Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Innym głosem

Teraz jest czas Andrzeja Dudy.

W zgiełku wokół ostatnich wydarzeń uchodzi uwagi, że podstawowym problemem, jaki z rządzeniem ma PiS, nie są działania niezdarnej, pozbawionej jakiejkolwiek myśli programowej opozycji, ale przekonanie o własnej nieomylności, buta i lekceważenie zdania innych.  Dlatego tak często PiS potyka się o własne nogi. Prawdą jest, że opozycja zachowuje się histerycznie, w każdej sprawie rozdzierając szaty i eskalując agresję słowną. Wyprowadzenie ludzi na ulice, straszenie dyktaturą, organizowanie medialnej hucpy z udziałem profesjonalnych zadymiarzy jest działaniem godnym pożałowania.

Równie krytycznie oceniam decyzję okupacji Sejmu z powodu niefortunnego wykluczenia, skądinąd znanego z bezczelności, posła Szczerby. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby w odpowiednim czasie marszałek Kuchciński wycofał się ze złej decyzji, opozycja nie miałaby pretekstu do eskalacji konfliktu.  Być może znalazłaby inny, jak twierdzą zwolennicy teorii spiskowych, ale w tej sytuacji nie musiała tego robić. PiS ją wyręczył.

Kardynalnym błędem była próba ograniczenia swobody pracy dziennikarzy w parlamencie.  Na to nie ma i nie będzie zgody. Fatalną rólkę w tym wszystkim odgrywała telewizja publiczna, która w swych programach informacyjnych protestujących przedstawiała jako obrońców esbeckich emerytur, nieomal rosyjskich agentów, przygotowujących zamach stanu. Obrażanie ludzi o innych poglądach przywoływało najgorsze skojarzenia z przeszłości. Trudno się więc dziwić, że jej dziennikarze byli wybuczeni na wiecach.

Faktem jest, że również relacje mediów prywatnych były stronnicze i miały na celu podgrzewanie nastrojów, tylko w drugą stronę.  Oczekiwałbym jednak od mediów publicznych, aby w takich momentach to one wyznaczały standardy i były przykładem obiektywizmu, a nie stroną w partyjnym konflikcie.

W tym kontekście godną postawę zajął prezydent Andrzej Duda, który przecież nie ukrywa, z jakiego jest obozu politycznego, i z pewnością nie zapomniał, dzięki komu został wybrany. Nie chodzi nawet o to, że podjął się rozmów z opozycją, co zresztą także jest ważne. Po prostu zaczął o całym konflikcie rozmawiać z szacunkiem dla ludzi o innych przekonaniach, nikogo nie obrażając, jednocześnie zajmując zdecydowane stanowisko w sprawie propozycji „ułatwiających” pracę dziennikarzom. 

Jego apel do opozycji, aby w czasie świątecznym przerwała protesty, zasługuje na pełne wsparcie. Zablokowany Sejm to zagrożenie dla naszej demokracji większe aniżeli jednorazowe wykluczenie posła Szczerby. Bliski mi jest także pogląd wicepremiera Jarosława Gowina, aby obie strony wycofały się w tym konflikcie i spróbowały normalnie ze sobą rozmawiać. Do tego zachęcał prezydent, który w odróżnieniu od innych polityków przemówił wreszcie innym, normalnym  głosem, kierując swe przesłanie nie tylko do własnego elektoratu, ale do nas wszystkich.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego