Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Rok 2016 był to dziwny rok

Naprzód CBA, nie od tej strony co zwykle, nadleciało i zamiast ganiać szaraczków z urzędu gminy w jakich Podściółkach Dolnych, jęło trzepać od góry, od ministerstw, zarządów spółek Skarbu Państwa i instytucyj dotowanych milijonami czerwonych złotych i niderlandzkich guldenów.

Rok 2016 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Naprzód CBA, nie od tej strony co zwykle, nadleciało i zamiast ganiać szaraczków z urzędu gminy w jakich Podściółkach Dolnych, jęło trzepać od góry, od ministerstw, zarządów spółek Skarbu Państwa i instytucyj dotowanych milijonami czerwonych złotych i niderlandzkich guldenów.

W Warszawie widywano korowody tych, którzy – jak wynikało z ich potępieńczych jęków – nie mogli ni wolności, ni spokoju zaznać. Po zakończeniu eventu pochody rozpływały się w powietrzu niczym mgiełka znad kubka ze starbunia i nic z nich nie wynikało dla dalszych losów Rzplitej. Za to w ratuszu wyroiły się kwity dotyczące reprywatyzacji, co było przepowiednią napadów o 6.00 rano. Podobne kwity, także zwiastujące nieszczęścia posiadaczy nieruchomości, widywano w Gdańsku i w całym Trójmieście. Poszukiwacze złota i jantaru ogłosili, że odkryli sposób, by dobrać się do wnętrza piramidy i wydobyć z niej gromadzone przez lata skarby, choć dotąd lud gadał po karczmach, że każdego, kto tajemnice skarbu owego usiłuje zgłębić, dotknie nieszczęście. Istotnie, od dawna nie widziano, by dopadła kogoś klątwa, wcześniej sięgająca tych, którzy dużo wiedzieli, a języka za zębami trzymać nie potrafili. 

Gdy więc tak porządek przyrodzenia zdawał się być wcale odwróconym, wszyscy obrotni zagończycy, oczekując niezwykłych zdarzeń, zwracali niespokojny umysł i oczy szczególniej ku Dzikim Polom. Walka z korupcją i rządami oligarchii pozostawała tam jeno w sferze deklaracyj, stąd Pola te, w niektórych kręgach tak złą sławą okryte, jawiły się zagończykom ziemią obiecaną i przestrzenią, gdzie wolna i odpowiednio ustawiona dusza mogła sobie pohulać i o powiększenie inwentarzu zadbać. Niejeden widział już oczyma wyobraźni, jak przestawia na szerokie tory pendolino i wiezie nim na wschód postęp, cywilizację i regulacje unijne, jako podziękę dobrotliwym magnatom kresowym za auxilium i skuteczny ratunek przed rozpętanym w Rzplitej szaleństwem.

Gawiedź bekę z tego miała, publikując memy przedstawiające zagończyków z osełedcami i warkoczami wiązanymi na modłę Julii, co niegdyś władała Dzikimi Polami. Ale czyż emigracja była istotnie powodem do beki? Czyż i Rzplitej Zachód nie uszczęśliwiał menedżerami i korporacjami, które wywiozły z polskich ziem nie tylko doświadczenie? Taka już kolej rzeczy, tak było i być musi. Wielcy zagończycy jadą na wschód, szaraczkowie i plebs na zachód. W gruncie rzeczy jedni i drudzy mają przed oczami ten sam cel. Toteż i beka gawiedzi długo trwać nie mogła. Rozradowane głosy cichły zatem z wolna i wreszcie stopiły się z powiewem szumiącym po oczeretach.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jakub Jałowiczor

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwent nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczynał w radiu „Kampus”. Współpracował m.in. z dziennikiem „Polska”, „Tygodnikiem Solidarność”, „Gazetą Polską”, „Gazetą Polską Codziennie”, „Niedzielą”, portalem Fronda.pl. Publikował też w „Rzeczpospolitej” i „Magazynie Fantastycznym” oraz przeprowadzał wywiady dla portalu wideo „Gazety Polskiej”. Autor książki „Rzecznicy”. Jego obszar specjalizacji to sprawy społeczno-polityczne, bezpieczeństwo, nie stroni od tematyki zagranicznej.
Kontakt:
jakub.jalowiczor@gosc.pl
Więcej artykułów Jakuba Jałowiczora