Z ręką na sercu

Na ukraińskiej prowincji, w szkołach, domach kultury, a nawet na uniwersytetach, czuć pleśń. Na dodatek w oknach wiszą grube zasłony, broniące wstępu słońcu. To metafora tego, co dzieje się z tym, marzącym o swojej sławie, krajem.

Barbara Gruszka-Zych

|

13.10.2016 00:00 Gość Niedzielny 42/2016

dodane 13.10.2016 00:00
0

W kijowskim metrze ktoś przekreślił rosyjski napis „rodina” (rodzinny kraj), a zostawił to samo słowo po ukraińsku. Jakby nie zdarzył się Majdan i w ten sposób musiał przypominać, że walkę o Ukrainę trzeba toczyć w podziemiu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

Zapisane na później

Pobieranie listy