Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje – obowiązek.
Przygotowania do Światowych Dni Młodzieży podjąłem wczesną wiosną. Gdy w Hiszpanii, Argentynie czy Zambii młodzi katolicy dopiero puszczali w ruch globus, żeby odnaleźć na nim Polskę, ja już informowałem żonę, że na przełomie lipca i sierpnia będziemy odpoczywać na Podlasiu. Spodziewając się najazdu rozśpiewanych pielgrzymów na Trójmiasto, postanowiłem wsiąść do pociągu byle jakiego, zmylić ewentualny pościg, przesiadając się do regionalnego busa, ostatnie kilometry pokonać piechotą i zaszyć się w miejscu oddalonym od komunikacyjnych szlaków. Teraz stoję przed dworem w Kiermusach i jestem szczęśliwy, bo znalazłem dokładnie to, czego szukałem. Jest ciepła noc. Księżyc w pełni wisi nad Narwią. W rozświetlonym oknie widzę moją miłość. Wokół zapach świeżo skoszonej trawy i cisza jak makiem zasiał.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.