Reżyserowi „Szermierza” udało się wykreować na ekranie duszną, nasyconą podejrzliwością i niepokojem atmosferę estońskiego miasteczka z czasów stalinowskich.
Obraz „Szermierz” Klausa Härö, który znalazł się na krótkiej liście kandydatów do Oscara w kategorii filmów nieanglojęzycznych, to kolejny estoński dramat sięgający XX-wiecznej historii tego kraju. Tematy związane z przeszłością twórcy z Estonii zaczęli podejmować od niedawna, ale na przestrzeni kilku lat powstało parę filmów, które starają się z mniejszym lub większym powodzeniem wypełnić tę lukę. Estońska kinematografia jest niewielka, dlatego też wszystkie te filmy powstały w koprodukcjach z krajami skandynawskimi, najczęściej z Finlandią.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza