Nowy numer 13/2024 Archiwum

To "Amoris laetitia" a nie "Spełniamy życzenia"

Ważne rzeczy są w adhortacji o rodzinie, ważne jest też to, czego tam nie ma.

No i jest posynodalna adhortacja papieża Franciszka o rodzinie. Mało który dokument kościelny był tak powszechnie oczekiwany – jednak przez różne środowiska z zupełnie różnych powodów. Chyba najbardziej niecierpliwie wyglądali go ludzie, którzy Kościół uważają za siedlisko opresji i centrum zniewolenia. Bo poszła fama, że dokument ten będzie początkiem marszu Kościoła, pod rękę ze światem, przestronną drogą ku przyszłości, wolnej od ograniczeń, od przykazań i od gadania o grzechu. Adhortacja, według tego scenariusza, miała w praktyce znieść nierozerwalność małżeństwa. Dopuszczenie do Komunii osób żyjących w obiektywnym grzechu cudzołóstwa – a na to powszechnie liczono – byłoby bezpośrednim zaprzeczeniem nauce Chrystusa, wyrażonej bez żadnych niedomówień w Ewangelii. Gdyby coś takiego się wydarzyło, musiałoby spowodować katastrofalną reakcję łańcuchową. Każdy dośpiewałby sobie, że skoro wolno zlekceważyć jedno z Bożych przykazań, to wolno i pozostałe. I Kościół nie byłby już dla ludzi skałą woli Bożej, lecz galaretowatą masą, formowaną wedle upodobań klientów.

Ale to czyste gdybanie. W adhortacji nie ma żadnych awansów dla grzechu (jak się jedni spodziewali, a inni obawiali), bo też i być nie mogło. Duch Święty czuwa nad Kościołem, a tym samym czuwa też nad jego nauką, formułowaną przez kolejnych papieży.

Papież zwraca w adhortacji uwagę na potrzebę włączenia rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, „w chrześcijańskie wspólnoty na różne możliwe sposoby, byle tylko uniknąć okazji do zgorszenia”, ale to co innego. To przecież nawiązanie do tego, co napisał Jan Paweł II w „Familiaris consortio”. Mamy się troszczyć o naszych braci i siostry, którzy ponoszą skutki złych wyborów, ale to nie znaczy, że mamy zły wybór nazywać dobrym i udawać, że nic się nie stało. W dokumencie jest, owszem, mowa o rozeznawaniu, ale ono nie może „polegać na szukaniu współczującego księdza, który powie takiej osobie to, co ona chce usłyszeć”.

Zwraca też uwagę stanowcze stwierdzenie papieża: „Oczywiście, jeśli ktoś afiszuje się z obiektywnym grzechem tak, jakby był częścią ideału chrześcijańskiego, czy chciałby narzucić coś innego od tego, czego naucza Kościół, to nie może domagać się, by uczyć katechizmu czy przepowiadać, i w tym sensie istnieje coś, co go oddziela od wspólnoty”.

Papież w adhortacji odnosi się do wielu spraw, a jego podejście do każdej z nich jest całkowicie zgodne z dotychczasowym nauczaniem Kościoła, od naturalnych metod regulacji poczęć po stanowisko wobec związków homoseksualnych.

Nie mogło być inaczej.

Przeczytaj omówienie: Nowa adhortacja o rodzinie - gorące tematy

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka