Jordan był świadkiem nie tylko chrztu Jezusa, ale także wielu innych wydarzeń w historii zbawienia. Rzeka – symbol, granica, cel pielgrzymek, bezcenny wodopój, powód wojny izraelsko-arabskiej… Płynie przez Biblię, szemrze w chrzcielnicach.
Dla ludów Wschodu, żyjących na terenach pustynnych, rzeki zawsze miały ogromne znaczenie. Urastały do rangi symbolu. Nad rzekami powstawały wielkie cywilizacje i miasta. Widziano w nich życiodajny dar niebios. Utożsamiano je z życiem, a także z oczyszczeniem. Nie dziwi więc fakt, że Biblia przedstawia raj jako ogród Eden, w którym cztery rzeki płyną w różne strony świata. Zbawienie płynie od Boga niczym rzeka. To częsty motyw biblijny. Przez Ziemię Świętą od wieków płynie Jordan. Toczy swoje wody z północy na południe, wpadając do Morza Martwego położonego w największej depresji świata. Jest symbolem, a jednocześnie nadal egzystującą, choć strasznie wyeksploatowaną dziś rzeką, zamienioną prawie w strumień, ponieważ większość bezcennej słodkiej wody trafia do wodociągów. Od Jordanu pochodzą nazwy „Jordania” oraz „Zachodni Brzeg” (część terytoriów Autonomii Palestyńskiej). To więcej niż rzeka. To symbol życia, oczyszczenia, granicy, chrztu... Metafora ludzkiej historii, w której zanurzył się Bóg-człowiek.
Spod Hermonu do Morza Martwego
Źródła Jordanu znajdują się na południowych stokach Hermonu (2814 m n.p.m.), najwyższego szczytu łańcucha górskiego Antylibanu. Góra Hermon pojawia się na kartach Biblii, dziś na jej szczycie schodzą się granice Libanu, Izraela i Syrii. Od lat stacjonują tam wojska ONZ, doglądając kruchego pokoju. Zimą i wiosną wierzchołek góry pokrywa się śniegiem, który roztapiając się, zasila strumienie dające początek rzece.
Tego śniegu na Hermonie jest na tyle dużo, że działa tam, jedyny w Izraelu, ośrodek sportów narciarskich. Jordan powstaje ze spotkania się trzech potoków: Nahr Banijas (wypływający koło Cezarei Filipowej), gdzie Pan Jezus nazwał Piotra opoką, Nahr el-Leddan (wypływający w okolicy biblijnego Dan) oraz Nahr el-Hasbani. W górnym biegu Jordanu znajdowało się niegdyś małe, płytkie jezioro Hule, które zostało osuszone, a teren przeznaczono na uprawy. Już po 16 kilometrach biegu wody Jordanu wpadają do Jeziora Galilejskiego (Genezaret, Morze Tyberiadzkie), którego tafla znajduje się 210 m poniżej poziomu morza. W południowej części jeziora Jordan wypływa i płynie dalej. Pokonuje odległość ok. 120 kilometrów, kończąc swój bieg w Morzu Martwym. Rzeka wije się licznymi meandrami po dnie rowu tektonicznego. Wokół niej rozwija się bujna roślinność, ostro kontrastująca z wszechobecną pustynią. Morze Martwe samo w sobie jest na tyle niezwykłym zjawiskiem, że zasługuje na osobny artykuł. Pozbawione połączenia z oceanem jest właściwie jeziorem z wodą o niezwykłym stężeniu soli.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się