Kilkuset duchownych różnych wyznań ruszyło zupełnie za darmo do Donbasu.
Od początku wojny na Wschodzie, duchowieństwo wszystkich największych Kościołów chrześcijańskich Ukrainy wspiera wysiłek swych wojsk. Jako kapelani służą w jednostkach armii ukraińskiej, ochotniczych batalionów oraz Gwardii Narodowej. Dorobek ich rocznej służby został podsumowany w czasie międzynarodowej konferencji w Kijowie, która zgromadziła nie tylko kapelanów z całej Ukrainy, ale także gości z Europy Środkowej, m.in. Polski. Wszyscy oni dzielili się swym doświadczeniem oraz próbowali odpowiedzieć na pytanie, jakim wyzwaniem jest obecność kapłana wśród żołnierzy na polu walki, często w miejscach bardzo niebezpiecznych. Należy podkreślić, że wszyscy oni jadą na pierwszą linie frontu, jako ochotnicy. Na Ukrainie służba kapelańska nie ma uregulowanego statusu. To w istocie ciągle jest wolontariat. Nie mają żadnych stanowisk, ani stopni w wojsku. Za swą pracę nie otrzymują nie tylko żadnych pieniędzy, ale nie są objęci także ubezpieczeniami społecznymi na wypadek ran, kontuzji, czy śmierci.
Do tej pory żaden z nich nie zginął, ale kilku było już rannych, bądź kontuzjowanych. Byli także w niewoli u separatystów. Przyjazdy kapelanów są koordynowane przez specjalne centra, utworzone przez każdy z Kościołów, które współpracują ze sztabem generalnym oraz jednostkami w terenie. Przebywają wśród żołnierzy w różnym okresie czasu: przez kilka, lub kilkanaście dni, albo nawet kilka tygodni. Sprawują posługę duszpasterska, ale także starają przywozić ze sobą żywność, ciepłą odzież oraz listy z kraju. Sprawują liturgię w polowych namiotach, adaptowanych na cele kultu. Udzielają sakramentów, a także prowadzą katechezę, a często po prostu są wśród żołnierzy i sama ich obecność dodaje im otuchy.
Najwięcej kapelanów poszło służyć w rejon tzw. Operacji Antyterrorystycznej z Kościoła greckokatolickiego. Większość z nich prowadziła posługę duszpasterską już podczas protestów na Majdanie. Gdy rozpoczęła się wojna na Wschodzie i wielu spośród tych, których wspierali duchowo poszło bronić kraju przed separatystycznym buntem oraz rosyjską agresją, oni poszli za nimi. Za przykładem grekokatolików na front pojechali kapłani prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego oraz ukraińskiego Kościoła autokefalicznego. Dołączyli do nich także prawosławni ze struktur ukraińskiego Kościoła prawosławnego uznającego kanoniczną zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego, choć tych jest najmniej i są to bardziej osobiste ich decyzje, aniżeli wynik zorganizowanych działań hierarchii kościelnej.
Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”
Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.
Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego