Nowy numer 17/2024 Archiwum

Licha sługa

Uciekła z domu nocą, bo ojciec zmuszał ją do małżeństwa. Chciała oddać się tylko Bogu. Miała trudne życie, ale w sercu nosiła szczęście. „Wszystko dla Serca Jezusowego” 
– powtarzała w każdej sytuacji. Matka Klara Szczęsna, współzałożycielka zgromadzenia sercanek, 
trafia właśnie na ołtarze.


Biskup Sebastian Pelczar, dziś święty, zwracał się bez ogródek do Klary Szczęsnej: „Widzę, że Wielebna Matka jest zachłanna nie tylko na łaski Boże, ale także na nowe domy”. Był rok 1911, zgromadzenie sióstr Serca Jezusowego było jeszcze bardzo młode. Ale średniego wzrostu, o łagodnych rysach zakonnica była zdeterminowana. Chciała, by zakon rozszerzał misję, by oprócz służących i chorych, którymi opiekowały się siostry, zajął się osobami starszymi, samotnymi, towarzyszył im do śmierci. Do tego potrzebne były nowe budynki, środki. Szczęsna jednak od dzieciństwa nie liczyła się ze słowem „przeszkoda”. Jeśli czuła, że taka jest wola Boga, dążyła do wyznaczonego przez Niego celu ze znanym tylko świętym uporem. 
Jako nastolatka była urocza, miała długie, jasnokasztanowe lśniące włosy i błękitne oczy. Skromna i pracowita. Chłopcy oglądali się za nią, wielu biło się o jej rękę. Ale jej wybranek miał na imię Jezus. I nic ani nikt, nawet silny ojciec, nie był w stanie jej powstrzymać. Nie miała łatwego życia: od ucieczki z domu po nękające ją przez całe niemal życie choroby płuc, serca, wreszcie nowotwór. Kontekst polityczny czasów, w których żyła, też był trudny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy