Nowy numer 17/2024 Archiwum

Cuda na porodówce

O żonie Dorocie, dwóch bibliach i pokorze z dr. Przemysławem Binkiewiczem rozmawia Barbara Gruszka-Zych.

Mówi Pan matce, że spodziewa się ona dziecka. I co dalej?

Trzeba mu pozwolić się rozwijać. Po pierwsze starać się nie szkodzić. Najgorsze, że często pomagając przyszłym rodzicom w staraniach o poczęcie, muszę naprawiać to, co zostało uprzednio zniszczone.

Myśli Pan o skutkach stosowania antykoncepcji?

We Francji wiele kobiet z tego powodu wygrało procesy z koncernami farmaceutycznymi, a u nas zabronione w wielu krajach środki antykoncepcyjne są nadal dostępne. Mówiąc o tym problemie, trzeba wrócić do lat 60., kiedy w dobie rewolucji seksualnej wynaleziono hormonalną antykoncepcję. Wszyscy oczekiwali, że „tabletkę” zaaprobuje Kościół. Ale wtedy papież Paweł VI napisał encyklikę „Humanae vitae” i obronił nasz Kościół przed klęską. Proroczo przewidział też, jak ogromne będą szkody wywołane tabletkami.

Ich stosowaniem steruje potężny biznes farmaceutyczny.

Kiedy nastoletnia dziewczyna jeszcze nie myśli o rodzicielstwie, serwuje jej się antykoncepcję. Około trzydziestki, gdy ma ugruntowaną pozycję zawodową, zaczyna się starać o poczęcie, i nic nie wychodzi. Tabletki nie tylko likwidują owulację, wywołują zakrzepicę żylną, ale też doprowadzają do zaniku gruczołów szyjki macicy produkujących śluz. To jest proces, który najtrudniej odwrócić. A śluz jest niezwykle istotny, zwłaszcza w przypadku pogarszającej się jakości nasienia, z powodu wieku, noszenia telefonów komórkowych w kieszeniach, pracy z laptopem na kolanach, palenia papierosów itd. Okazuje się, że ta sama firma farmaceutyczna, która sprzedawała tabletki antykoncepcyjne, teraz produkuje leki stymulujące owulację do procedury in vitro. Tym sposobem w ciągu kilku miesięcy zarabia te same pieniądze, co wcześniej w ciągu kilkunastu lat.

Jednak wbrew tym faktom na Pana oddziale rodzi się dużo maleństw.

Cieszę się, że w naszych niespełna 19-tysięcznych Pyskowicach co miesiąc przyjmujemy 100 porodów. Mam pacjentki także z Krakowa, Wrocławia, a nawet zza granicy, które czują tu atmosferę przyjazną życiu. To zasługa świetnego zespołu położnych i lekarzy, którzy kierują się zasadami chrześcijańskimi, a to gwarantuje wysoki poziom.

Co jest dla Pana najważniejsze?

Na pierwszym miejscu jest Pan Bóg. Bo jak On jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu.

Umie się Pan całkowicie zawierzyć Bogu?

Każdego dnia buntuję się wobec przeciwności, ale kiedy klękam przed Najświętszym Sakramentem, mówię: „Dlaczego ja się na Ciebie gniewam? Przecież Ty wiesz, co jest dla mnie dobre”.

I zaczyna Pan umieć przyjmować nawet niepowodzenia?

Wtedy właśnie czynimy największe postępy. Dziękować za dobre rzeczy potrafi każdy. Kiedy dziękujemy za krzyż, zbliżamy się do Pana Boga.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych