Nowy numer 11/2024 Archiwum

Zabić dziecko, zabić dziadka

Kobiety, które wyszły na ulice, domagając się prawa do mordowania chorych nienarodzonych, zobaczymy na nich po raz drugi. Będą żądać możliwości zabijania schorowanych matek, ojców, babć i dziadków.

A wszystko w świetle prawa. Bo Dekalog, czyli prawo Boże, już dawno poszedł w odstawkę. Możemy być pewni, że raz nakręcona spirala akceptacji zbrodni nie zatrzyma się. Od aborcji bardzo blisko do eutanazji. Analogia narzuca się sama - starszych też powinno być wolno uśmiercać, bo przecież ich dzieci, wnuki nie uniosą opieki nad nimi. A do heroizmu, jak przypominają po tysiąckroć wulgarne demonstrantki, nikt nikogo na tym świecie zmuszać nie powinien i nie może. (Hasło bardzo na czasie, kiedy tylu heroicznych walczy z pandemią).

Dobrze by było, aby któraś z pań wyraźnie przyznała, o co w tych demonstracjach chodzi. Jestem przekonana, że najważniejsze dla wrzeszczących na ulicach jest publiczne, dokonujące się na oczach tłumu i mediów, zrzucenie przez nie balastu! Bo niewątpliwie jest nim obowiązek niesienia ciężaru - opieki, wyrzeczeń, troszczenia się o najbezradniejszych chorych. A są nimi bez wątpienia nie tylko nienarodzone chore dzieci, ale również nasi starsi i schorowani, których każdy ma w swojej rodzinie.

Nienarodzeni o nic się nie upomną, podobnie jak starsi z demencją, złożeni chorobami zaburzającymi świadomość. Nie od rzeczy jest porównanie nienarodzonego, noworodka i niemowlęcia do starca. Kiedy zaczęłam się opiekować moją 87-letnią Ciocią, która zachorowała na COVID i znienacka straciła kontakt ze światem, zobaczyłam w niej duże dziecko, wymagające przewijania.Tyle że trudniej to robić, bo bezwład schorowanego ciała zwiększa jego ciężar. Karmione nie przez butelkę ze smoczkiem, ale dużą strzykawką. Spragnione przez dwadzieścia cztery godziny troski i miłości, podczas gdy opiekun pada z nóg. Czy ktokolwiek powie głośno, że w tej sytuacji powinnam Ją zabić? Nie? Dlatego, bo znam ją ponad pięćdziesiąt lat? A dziecka nienarodzonego nie znam, więc łatwo powiedzieć: „Niech umiera”?

Domagające się zgody na zabijanie nienarodzonych chorych posiłkują się argumentem, że w ten sposób oszczędza się niepełnosprawnym cierpienia. Starym też można będzie go zaoszczędzić. Przypomnijmy sobie sytuacje z Holandii, gdzie niedawno podopieczni domów opieki nie upoważniali swoich dzieci do wglądu w dokumentację choroby, przestraszeni, że zobaczywszy jak zły jest stan ich zdrowia, poproszą lekarzy o skrócenie im życia.

Okazuje się, że w XXI w. korzystanie ze zdobyczy medycyny i opieka są reglamentowane tylko dla zdrowych i w pełni sił. Czy wszyscy odstający od normy, narzuconej nie wiadomo przez kogo, zostaną wykluczeni?

Kobiety i mężczyźni, którzy w Polsce tak dzisiaj walczą o prawo do zabijania tych, którzy nie mają głosu, za chwilę będą starzy. Nawet nie wiedzą, że dzisiaj własnym przykładem wychowują sobie własnych morderców. Jeszcze tylko kilka lat, a ich dzieci, które widziały, jak ich rodzice zdzierają sobie gardła, wołając o śmierć dla bezbronnych, z pewnością zatroszczą się o spełnienie ich prośby.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych