Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Czy Polacy lubią dzieci?

Przestrzeń publiczna jest dla wszystkich. Dlatego wszyscy powinni szanować się wzajemnie i przestrzegać reguł wzajemnego współżycia.

Pewna pani redaktor poszła do restauracji. Zobaczyła tam rodziny z dziećmi. I chociaż twierdzi, że nie występuje przeciwko matkom, to z napięcia i emocji, jakie da się wyczuć w tekście, który o tym napisała, wynika, że nie darzy sympatią ani rodziców, ani potomstwa. I chociaż być może zachowanie rodziców (pani redaktor wymienia wyłącznie matkę, tak jakby dziecko nie miało ojca) było niefortunne, to jednak przy okazji wywołanej awantury medialno-towarzyskiej pt. co wolno młodym rodzicom, warto zadać inne pytanie: czy Polacy lubią i szanują dzieci? Tekst na temat „zgorszenia” restauracyjnego odbił się bowiem szerokim echem. O tym, czy wolno np. przewijać malucha w miejscu publicznym, dyskutują osoby z różnym dorobkiem „dzieciowym”, a nawet o różnych poglądach politycznych. Rozgorzała dyskusja traktująca nie tylko o samym przewijaniu, lecz szersza: o granicach polskiej tolerancji na dzieci. Co ciekawe, większość dyskutujących wzięła w obronę matkę przewijającą dziecko w restauracji, natomiast skrytykowała „czepiającą” się dziennikarkę. I tu pewnie zaskoczę, ale częściowo, mimo że jestem matką piątki dzieci. Wezmę w obronę panią redaktor. Otóż chodzę z dziećmi w miejsca publiczne, jeżdżę z nimi środkami komunikacji publicznej. I właśnie dlatego, wspólnie z mężem, wymagamy od siebie i dzieci szanowania osób wokół nas i reguł wzajemnego współżycia. Jednym słowem – nie dopuszczamy do sytuacji, by dzieci wyły i wrzeszczały w pociągu lub też nie przewijamy Jaśka na oczach osób postronnych, spożywających posiłek. Jednocześnie kultury i poszanowania reguł oczekujemy od innych. Wymagamy od właścicieli restauracji, by po prostu organizowali dla małych dzieci kącik z przewijakiem. Wymagamy od innych pasażerów w pociągu, by nie rechotali zbyt głośno i nie rozmawiali przez komórki głosami wrzaskliwymi. Bo zachowanie „bezdzietnych”, a mało kulturalnych jest moim zdaniem dużo bardziej karygodne niż publiczna zmiana pieluchy. A o tym nie powstają felietony. Może szkoda. Miejsca publiczne są przeznaczone zarówno dla dorosłych, dla par i singli, jak i dla rodzin z dziećmi. Dlatego warto po prostu wzajemnie się szanować. I wtedy pytanie, czy Polacy lubią dzieci, stanie się bezzasadne. Przy odrobinie wzajemnego szacunku polubimy się nieco bardziej. Wszyscy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy