– Mówi się, że pierwszą placówkę będzie się zawsze pamiętać i kochać. Tak samo jest i u mnie. Zostałem bardzo dobrze przyjęty przez ludzi, czułem się tam wspaniale, i z dziećmi, i z dorosłymi – tak katowicką Koszutkę wspomina o. Antoni Bochm OMI.
Często kiedy jadę do domu, przejeżdżam przez Koszutkę, żeby zobaczyć stare strony. Żal mi było stamtąd odchodzić, ale przełożeni kazali – uśmiecha się.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.