Nowy numer 17/2024 Archiwum

Długi konflikt

Putin Ukrainy nie odpuści.

Nie sądzę, przy tym, aby czekała nas III wojna światowa, którą straszył nas Władimir Żyrinowski, wieszcząc m.in. zagładę Polsce i krajom bałtyckim. Rozpętanie takiego konfliktu oznaczałoby bowiem także zagładę Rosji, a Putin szaleńcem nie jest.

Dlaczego więc nie doprowadzi do wygaszania konfliktu we wschodniej Ukrainie? Moim zdaniem, czyni to przede wszystkim z powodów wewnętrznych. Donbas do niczego mu nie jest potrzebny. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy wojna zniszczyła znaczną część potencjału ekonomicznego tego regionu. Obszar ten natomiast znakomicie nadaje się, aby destabilizować Ukrainę, zarówno politycznie, jak i ekonomicznie. Ta wojna ogromnie dużo ją kosztuje. Jeżeli nie zakończy się do jesieni, spowoduje poważny kryzys finansów całego państwa. Coraz większe straty powodują, że nie jest ona popularna w społeczeństwie. Dość przypomnieć, że strona ukraińska swoje straty ocenia na 568 zabitych oraz 2120 rannych, natomiast separatyści mówią o ponad 2500 zabitych Ukraińcach oraz ponad 100 zniszczonych ich czołgach.

Gdyby w tym momencie Putin pozostawił separatystów na łasce losu, opinia publiczna w jego kraju, nakręcana propagandą o Rosji powstającej z kolan, czy „Ruskiej Wiośnie” na Ukrainie, zapyta, co wart jest przywódca, który pozostawił „braci w potrzebie”. Wszak aneksja Krymu odbywała się pod hasłami „Swoich nie zostawiamy”. Padnie więc pytanie, dlaczego zostawiliśmy „swoich” w Doniecku czy Ługańsku.

Dowódca separatystów Igor Girkin, Striełkow, już został wykreowany przez część mediów na bohatera, przywódcę, na jakiego czeka cały kraj. Jeśli nie otrzyma pomocy w ludziach, pieniądzach i sprzęcie, pomimo niewątpliwych talentów dowódczych, przegra bitwę o Donbas. Wtedy wróci do Rosji i wystawi rachunek Putinowi. Dlatego dla  Kremla lepszy jest Girkin i cała jego banda oblężona w Doniecku, nawet jeśli za ich wsparcie trzeba płacić zachodnimi sankcjami, aniżeli kombatancki ruch rozliczeniowy, który powstałby w Rosji po ich porażce i powrocie do domu.

Analitycy straszą Putina, że jeśli odpuści Donbas, czeka go los Slobodana Miloševića, który skończył w haskim więzieniu, gdy zaczął się układać z Zachodem w sprawie pacyfikacji konfliktu w Bośni. Wielu rosyjskich ekspertów jest przekonanych, że po opanowaniu Donbasu Ukraina natychmiast upomni się o Krym, a nastroje tam nie są najlepsze. Najbliższe dni będą miały dla tej wojny decydujące znaczenie. W wyniku ostatnich starć separatyści ponieśli spore straty. Jeśli na początku konfliktu kontrolowali ok. 36 rejonów Donbasu, dzisiaj panują jedynie nad 8.

Obecnie armia ukraińska podciąga pod Donieck i Ługańsk nowe jednostki. Potrzeba im jeszcze kilkunastu dni, aby mogły zostać użyte w walce. Wtedy mogą opanować strategiczne punkty wokół obu tych miast oraz przejąć kontrolę nad całą granicą z Rosją. Gdyby im się to udało, separatyści wojnę przegrają. Dlatego właśnie w tym momencie Putin wysyła na Ukrainę tzw. konwoje humanitarne, które mają odwrócić uwagę Zachodu od nowych sił przerzucanych przez granicę na pomoc separatystom. Daje im także czytelny sygnał, aby trwali, gdyż Kreml o nich nie zapomniał.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego