Nowy numer 13/2024 Archiwum

Z trampa król

W filmie Chaplina uderza przenikliwość, z jaką antycypował zachodzące w kulturze, obyczajach i mediach przemiany, które z czasem doprowadzą do bezprzykładnych wynaturzeń. „Król w Nowym Jorku” wchodzi do kin studyjnych.

Najbardziej chyba osobisty film Chaplina „Król w Nowym Jorku” miał premierę w 1957 roku w Wielkiej Brytanii. Do kin w USA trafił dopiero w 1973 roku. Aktor, który miał na pieńku z tamtejszymi władzami, przez długi czas nie chciał pokazywać go w amerykańskich kinach. „Król w Nowym Jorku” nie należy do najwybitniejszych osiągnięć reżysera, jednak kiedy po ponad półwieczu wchodzi na ekrany kin studyjnych, warto go obejrzeć. Dlaczego? Z pewnością nie dla zwietrzałej i naiwnej, chociaż podanej w ironicznym kontekście politycznej łopatologii, jaką można w nim znaleźć w jego drugiej połowie. Po 60 latach najbardziej uderza przenikliwość, z jaką reżyser antycypował zachodzące w kulturze, obyczajach i mediach przemiany, chociaż trudno przypuszczać, by zdawał sobie sprawę z tego, do jakich wynaturzeń to z czasem doprowadzi. Negatywne aspekty zachodzących przemian zdiagnozował trafnie, używając w tym celu obrazów. Nawet pozbawione dialogów mówią same za siebie.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza