Jest radość z renowacji rzeźb śląskiego Fidiasza.
Doskonale znany ze świdnickiej katedry Johann Riedl, jezuita i artysta, który zaprojektował i wykonał ze swoimi pomocnikami niemalże cały wystrój świątyni, znalazł czas, żeby ozdobić także niewielki kościół w Konarach. – Nie mamy informacji, czemu tak się stało – mówi ks. Andrzej Ćwik, od niedawna proboszcz w miejscowi parafii. – Niemniej mieszkańcy są dumni z tego, że rzeźbiarz, którego świdniczanie nazywali „naszym” albo „śląskim” Fidiaszem, pracował także dla tej wspólnoty – zapewnia.
Każdy, kto wie, jak wyglądają rzeźby z katedry, spodziewa się, że te z Konar także będą udawały marmur. – To typowy zabieg w baroku, kiedy jeden materiał udaje inny: tutaj drewno ma imitować kamień – wyjaśniała wszystkim turystom Maria Raczkowska, długoletnia przewodniczka po katedrze.
I rzeczywiście tak jest, jednak podczas prac przy pierwszych dwóch rzeźbach odnowionych w ramach projektu konserwatorskiego okazało się, że nasze są polichromowane – mówi proboszcz o inwestycji opiewającej na kwotę 40 tys. zł (32 tys. zł na odnowienie figur przeznaczyła wojewódzka konserwator Barbara Obelinda, natomiast parafia dołożyła resztę).
Jednak dla mieszkańców radość z przywrócenia blasku dwom figurom jest zmącona tym, że w tej chwili bardziej pilna okazuje się sprawa remontu dachu (rozpoczęto wymianę blachy na dachówkę) oraz odwodnienia kościoła. – Zresztą sama pani konserwator uzależniła dalszą dotację na renowację kolejnych rzeźb od wykonania tych najpilniejszych prac – dodaje ks. Andrzej Ćwik.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się