Nowy numer 38/2023 Archiwum

Komóreczka dla syneczka?

Kupować komórkę dziecku, czy nie kupować? I kiedy? Odpowiedzi gotowych nie ma.

Temat to śliski, bo przecież większość dzieci powyżej 10. roku życia ma już komórkę. Ba! Coraz częściej komórka jest prezentem podstawowym na Pierwszą Komunię św. Więc czego tu się czepiać? Rodzice argumentują, że komórka w dziecięcej łapce daje im (rodzicom!) poczucie bezpieczeństwa. Gdyż z dziecięciem można się skontaktować zawsze. Szczególnie w sytuacjach trudnych i dramatycznych, na przykład podczas niebezpiecznej lekcji matematyki.

Rodzic dzwoni, a dziecko szeptem tłumaczy i uspokaja: „Trójkę dostałem. Ale poprawię. Nie martw się”. Potem komórka rodzicom jest jeszcze bardziej potrzebna. Traktują ją jak smycz na nastolatka. Myślą sobie: jak zadzwonię i dziecko odbierze, znaczy, że bezpieczne i głupot nie narobi. Złudne to poczucie rodzicielskiej władzy. A jeśli oparte wyłącznie na kontakcie telefonicznym – z pewnością skazane na niepowodzenie. A dodać trzeba, że współczesne komórki to przecież wcale nie telefony. To przenośne komputerki z możliwościami, o których większość rodziców po prostu nie ma zielonego, elektronicznego cyberpojęcia.

I paradoks polega na tym, że rodzice bardzo często kontrolują treści, do których dzieci docierają w domowym komputerze. Zakładają specjalne oprogramowania, które blokują możliwość wchodzenia na nieodpowiednie strony. A jednocześnie nie dostrzegają zagrożenia, jakie stwarza „niewinna” komóreczka. W której ten internet również istnieje… „Mamo, kup mi komórkę. Ale taką wypasioną. Bo wszyscy w szkole mają” – mówi synek. A rodzic, chociaż się krzywi, bo droga zabawka, kupuje. Przecież „wszyscy mają”, więc i syneczek mieć musi. I syneczek ma: całkowity dostęp do wszelkich stron internetowych, do portali społecznościowych, do czatów, słowem wszystkiego, na co rodzice by… nie pozwolili. Gdyby tylko wiedzieli o ich istnieniu… Więc co? Kupować komórkę dziecku, czy nie kupować? I kiedy? Odpowiedzi gotowych nie ma.

Warto jednak zastanowić się (wspólnie z dzieckiem), czy naprawdę komóreczka jest nam do życia niezbędnie potrzebna. Warto też przegadać trudny temat: „wszyscy mają, więc i ja muszę”. I warto w końcu zapoznać się z realnymi możliwościami współczesnych telefonów, by to nie dziecko nas, ale byśmy my dziecko mogli nauczyć, jak korzystać z nich mądrze i bezpiecznie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Quantcast