Nowy numer 38/2023 Archiwum

Krok z Duchem Świętym

W ostatnich miesiącach odczuwałem lęk, że bezpowrotnie tracę czas, którego nigdy nie odzyskam – mówi Jakub Kudełka, gitarzysta zespołu Reanimacja. – Teraz zrozumiałem, że gdybym Boga przeoczył, tobym go naprawdę stracił.

Wyrzucał sobie, że po raz trzeci ogląda ten sam film, a mógłby ćwiczyć na gitarze albo się uczyć. A teraz, po rekolekcjach zorganizowanych przez Szkołę Nowej Ewangelizacji, poczuł się spokojny, że to nie było przestępstwo. Jakub Kudełka w kwietniu skończy 20 lat. Od roku gra w zespole Reanimacja. Pochodzi z bardzo wierzącej rodziny, uznawanej w środowisku za wzór. Ale kiedy w minioną niedzielę wrócił do domu po rekolekcjach, prawie fruwał nad ziemią z radości, że wierzy w Boga. Doświadczył działania Ducha Świętego, który dotychczas wydawał mu się pustym miejscem Trójcy Przenajświętszej. – Jeszcze kilka dni temu, kiedy widziałem na ulicy audi A8 albo rollexa na czyjejś ręce, myślałem, że takie przedmioty dadzą mi szczęście – opowiada. – Chociaż zawsze twierdziłem, że Bóg jest w moim życiu na pierwszym miejscu, wyszło na to, że to było trochę teoretyczne. Podskórnie chciałem mieć auto czy zegarek. Z tym pragnieniem byłem w pewnym sensie nieszczęśliwy. Teraz rzeczy materialne też się dla mnie liczą, ale już wiem, że nie dadzą mi takiego szczęścia, jakie przynosi Bóg. Myślałem o posiadaniu zegarka, bo zwyczajnie – jestem grzesznikiem. To było pożądanie rzeczy materialnych. One nie są złe, to tylko rzeczy, ale trzeba pamiętać, że to my nadajemy im wartość. Dobrze, jeśli stawiamy je na odpowiednim miejscu.

– Co jest dla mnie w życiu najważniejsze? – odpowiada na moje pytanie: – Bóg, który wypełnia sensem i głębią wszystkie rzeczy. Dzisiaj cieszę się, że rano chwilę spędziłem z rodzicami, że grałem z moim zespołem, że teraz rozmawiamy. Ale przede wszystkim z tego, że mam Boga na wyciągnięcie ręki. Jego słowo w Piśmie Świętym, że mogę z Nim porozmawiać, modląc się. Czuję, że chce mojego szczęścia, pragnie, żebym naprawdę żył. Trudno to opisać. Bo jak opisać nasze najgłębsze tęsknoty? Jestem pewien, że to pragnienie „czegoś więcej” nosimy w sobie nie bez powodu.

Prośby o obfitość

– Od paru lat nie dawały mi spokoju słowa z Pisma Świętego, że Jezus przyszedł po to, aby dać nam życie w obfitości. Pomyślałem, że właśnie tego chcę! Co rozumiem przez obfitość? Wielość znaków, różnorakich doświadczeń. Nieraz zastanawiałem się, o co mi w życiu chodzi. Nie tak w szczegółach: że chcę grać na gitarze, występować na koncertach, ale czego naprawdę chcę, tak serio, tak głęboko. W pewnym momencie pojawiła się myśl, że chodzi mi właśnie o tę obfitość życia. My możemy Boga tylko prosić, więc Go o to prosiłem. To nie było tak, że zacząłem pościć, praktykować nie wiadomo jakie umartwienia, ale prosiłem Boga o życie w obfitości. Nie wiedziałem do końca, jak to ma wyglądać. „Nie wiem, Boże, jakie to życie, ale daj mi, ja tego chcę” – powtarzałem. Najczęściej łączę modlitwę nieformalną z formalną. Staram się rozmawiać z Bogiem jak z przyjacielem. Pod koniec dnia mówię Mu, że to było bez sensu, że za to dziękuję, tego nie rozumiem. Tak też przedstawiałem Mu prośbę o obfitość. I zostałem wysłuchany. Chcę podkreślić, że nie zrobiłem absolutnie nic wyjątkowego, co predestynowałoby mnie do takich łask, jakie otrzymałem.

A odczułem takie poczucie bliskości z Bogiem i ogromnego szczęścia, jakiego nie przeżywałem nigdy dotąd. Nawet radość, np. podczas koncertu w Szkole Muzycznej II stopnia im. Szymanowskiego w Katowicach, kiedy wszystko mi wyszło, była czymś bardzo małym w porównaniu z tym, co czuję teraz. To nie jest ośli zachwyt, ale świadomość, że jeśli nawet przyjdą trudne momenty, gdy zawalę, zgrzeszę, to wiem, że Bóg mi przebaczy i wyprowadzi z tego dobro. Po ludzku trudno to pojąć. Zdaję sobie sprawę, że życie z Bogiem nie oddala cierpienia, nie pozbawia kłopotów ani zmartwień. Ale żyjąc z Nim, czuję sens wszystkiego. Bo Bóg to nie jest gość, który chce nam dać piękne życie, ale przedtem wymaga, żebyśmy na przykład 10 lat pocierpieli. Tak jak w sklepach chcą od nas, żebyśmy zapłacili, tak po ludzku myślimy, że i On chce, żebyśmy płacili za szczęście. Przez długi czas wypowiadając słowa „Bądź wola Twoja”, miałem w tyle głowy, że czeka mnie coś strasznego, okupienie radości przez bóle i straty. Teraz czuję, że Bóg chce dla mnie czegoś najlepszego.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast