Wyraziste zajęcie stanowiska w sprawie ideologii gender przez polskich biskupów wywołało falę histerii ze strony publicystów lewicy, obozu liberalnego, ale i ze strony zwolenników „Kościoła otwartego”. Ten medialny zgiełk można sprowadzić do jednej tezy: gender nie ma co się zajmować – jeśli ktoś ten temat podejmuje, sam się kompromituje.
Postanowiłem zebrać najczęstsze negatywne reakcje na dyskusję o ideologii i krótko skomentować poszczególne typy argumentacji.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.