Katarzyna o tym, że jest chora na ostrą białaczkę, dowiedziała się tuż po pierwszych urodzinach swojej córeczki. Dziś jest już po przeszczepie szpiku kostnego i wciąż marzy...
Chciałabym być z moją córeczką na jej drugich, trzecich, czwartych i kolejnych urodzinach. Patrzeć, jak rośnie, i cieszyć się z niej razem z mężem. Byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – pisze Kasia. Jej list oraz wiele, wiele innych przeczytali z ogromnym wzruszeniem i nie kryjąc łez znani i cenieni artyści: Maja Ostaszewska, Urszula Grabowska, Małgorzata Kalicińska, Tadeusz Huk, Błażej Peszek.
Listy napisali chorzy w różnym wieku – od najmłodszych zaczynając (np. mama 3-letniej dziewczynki, która leży w szpitalu, zapisała jej słowa: „Teraz jestem małą Patrycją. Marzę, by mieć takie włosy, jak mama i być kiedyś dużą Patrycją”), do najstarszych (92-letnia pacjentka kliniki hematologii). Niektórzy opowiedzieli o najprostszych, ale dla nich bardzo ważnych rzeczach (np. marzeniu o lodach z bitą śmietaną). Inni podzielili się poważną refleksją. „Piszę do was, byście zrozumieli mój świat. Świat, który na chwilę ode mnie odszedł, by powrócić i być jeszcze piękniejszym niż dawniej, przed chorobą. Pragnę was zapytać: dlaczego sądzicie, że diagnoza »masz raka« jest równoznaczna z wyrokiem »umierasz«? Dlaczego zaczęliście patrzeć na mnie jak na zmarłą? A to nie śmierć była przede mną, ale kolejny zakręt” – pisze kobieta i dodaje: „Ja byłam i żyłam. Teraz jestem już zdrowa. Otworzył się przede mną nowy świat. Rozumiem, jak bezcennym darem od Boga jest każda chwila. A jeśli znowu zachoruję, proszę: nie patrzcie na mnie tak, jak za pierwszym razem. Wspierajcie mnie, ale nie użalajcie się nade mną i nie stawiajcie na mnie kreski”. Wszystkie listy na zakończenie VI Marszu Nadziei i Życia (zorganizowanego przez Fundację Urszuli Smok „Podaruj Życie” – Ośrodek Pomocy Osobom z Chorobami Krwi i Nowotworami), który przeszedł przez Kraków, poszybowały do nieba. Szerszą relację z marszu i fotogalerię można znaleźć na: krakow.gosc.pl.