Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Amerykański Wojtyła

Uwielbia żartować, momentalnie skraca dystans, nie zdarzyło mu się spotkać pleców, w które by nie klepnął. Urok osobisty, niespożyta energia, a zarazem przekonująca i stanowcza obrona zasad. Kardynał Timothy Dolan z Nowego Jorku to jedna z najciekawszych twarzy współczesnego Kościoła.

Najpierw słychać jego tubalny śmiech, potem dopiero pojawia się osoba. Posturą i sposobem bycia przypomina Zagłobę, w wersji podkręconej przez amerykański styl bycia. Jak zauważa John L. Allen, autor wywiadu rzeki z pasterzem Nowego Jorku, „jego uśmiech niesie kilowaty energii, zdolne zasilić kilka przecznic w centrum Manhattanu”. To prawda. Dwa lata temu miałem okazję przeprowadzić z nim wywiad. Czekając na przyjęcie w jego biurze na 20. piętrze nowojorskiego wieżowca, słyszałem regularne potężne erupcje śmiechu, dochodzące zza dźwiękoszczelnych drzwi. Tuż przede mną arcybiskupa odwiedzało kilku eleganckich dżentelmenów. „Za kogo oni mnie mają?” – przywitał mnie arcybiskup (nie był jeszcze kardynałem). „Popatrz, przynieśli mi whisky i cygara”. I wybuchnął tubalnym śmiechem. Na moich plecach momentalnie wylądowała potężna dłoń. Nie odważyłem się zamieścić w gazecie początku naszej rozmowy, ale dziś ją przywołam. Zapytałem biskupa, skąd czerpie tyle radości, skoro ma na głowie jedną z najważniejszych diecezji na świecie i jest szefem amerykańskiego episkopatu w momencie bodaj największego kryzysu Kościoła katolickiego w USA. „Nie byłbym tak szczęśliwy, gdyby nie polskie piwo (tu padła jego nazwa). Jest rzeczywiście dobre”. I kolejna eksplozja śmiechu. Wymiana uwag na temat różnic między polskimi i amerykańskimi piwami sprawiła, że miałem wrażenie, jakbyśmy znali się od lat. Zapamiętałem serdeczne „you know, Thomas” (wiesz, Tomaszu), towarzyszące prawie każdej odpowiedzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy