I Mickiewicz, i „Barwy szczęścia” mają szansę trafić dziś pod każdą polską strzechę. To, że serial trafia tam częściej, nie zaskakuje. Zaskoczenie czeka widza, który z ulubionego serialu dowie się, że jest homofobem.
Dlaczego? Bo uświadamia sobie z przerażeniem, że coraz częściej po obejrzeniu kolejnego odcinka serialu, w którym głównym albo jednym z wątków są prześladowania gejowskiej mniejszości, sam zaczyna mieć wątpliwości co do swojej postawy. Czy fakt, że nie podoba mu się coraz bardziej natarczywa promocja homoseksualizmu w polskiej telewizji, nie stawia go poza nawiasem społeczeństwa? Czy jeżeli głośno wyrazi swoje zdanie, nie zostanie okrzyknięty faszystą? A przecież do tej pory właściwie nie interesował się tym problemem. To ich sprawa – myślał. Do czasu, bo trudno było do niedawna przypuszczać, że wkrótce ten problem dotknie go osobiście. Nie, nie zmieni seksualnych preferencji ani nie ulegnie iluminacji politycznej poprawności.
Szczęśliwa rodzinka
Pewnego dnia zasiądzie przed telewizorem z dzieckiem. Właśnie leci „rodzinka.pl”. Emitowana w najlepszym czasie programowym. Komediowy serial o charakterze rodzinnym, który, jak chce telewizja, „żartobliwymi scenkami komentuje i puentuje problemy współczesnej rodziny”. Skomentował, a raczej pokazał rzeczywiście wiele problemów związanych z życiem rodzinnym i wychowaniem nieustannie kłócących się, siedzących przed telewizorem dzieci. Z komentowaniem bywa różnie, bo czasem wydaje się, że prezentując pewne zachowania, także negatywne, bardziej je utrwala. W pewnym momencie, oglądając jeden z odcinków, część rodziców może poczuć się nieswojo. Podobnie jak dorośli bohaterowie serialu. Otóż Maciek, kolega najstarszego syna Tomka, nie boi się mówić o swojej preferencji seksualnej.
W czasie wspólnej kolacji deklaruje, że jest gejem. „Super. Wspaniale” – zachwyca się nieco wymuszenie pani Natalia Boska, a później tłumaczy przyjacielowi domu, że powiedziała to, by komuś przykrości nie sprawić. – „Myślę, nic nie mówię. Gdyby Tomek był pedziem, to nie robiłoby to na mnie najmniejszego wrażenia, najważniejsze, żeby był szczęśliwy”. Jako jeden z najważniejszych problemów współczesnej polskiej rodziny wątek homopreferencji jest twórczo kontynuowany. W jednym z odcinków pan Boski, mimo pewnego zaskoczenia, tłumaczy 8-letniemu Kacprowi, co to jest orgazm i kto może mieć orgazm? „Może być mężczyzna i kobieta, może być mężczyzna i mężczyzna”. Chłopiec w końcu zrozumiał, że jest to swego rodzaju „superbonus w grze” i „orgazm w grupie jest fajniejszy”. Jeszcze jeden przykład z „rodzinki.pl”. Natalia Boska piecze z Kacperkiem ciasteczka, które ten nazywa swoimi małymi homoseksualistami i zaczyna zadawać trudne pytania ojcu. Skąd biorą się geje i czy też może być gejem? „Geje rodzą się gejami, tak już jest na świecie… Gej może urodzić się w każdej rodzinie” – odpowiada pan Boski. W kolejnej scenie Natalia Boska uspokaja wyzywających się od ciot i pedziów chłopców. „Czy ty w ogóle wiesz o tym, że jeszcze nie tak dawno geje musieli się ukrywać, żeby nie iść do więzienia? Albo że jeszcze do tej pory są na świecie państwa, gdzie mężczyźni tracą życie tylko dlatego, że kochają innego mężczyznę? I wy, przezywając się od ciot i pedziów, przykładacie do tego swoją rękę”. Na pytanie Kacpra, czy Tomek może pójść do więzienia, bo jest gejem (chociaż tak naprawdę to nie jest) odpowiada, że „w naszym kraju nie, przynajmniej na razie”.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza