Nowy numer 19/2024 Archiwum

Wspólny Front

Unijni urzędnicy zwarli szeregi w obronie przywilejów.

Tuż przed szczytem budżetowym Unii członkowie parlamentu w Brukseli otrzymali dokument podpisany przez forum o nazwie Common Front EP (Wspólny Front). Pod bojową nazwą kryje się alians 7 związków zawodowych, zrzeszających ponad 55 tys. urzędników zatrudnionych w różnych instytucjach Unii Europejskiej.

Wymowa tego tekstu jest jednoznaczna. Stanowi on grzeczną, ale i stanowczą przestrogę przed próbą obcięcia wydatków na administrację. A nie są to małe koszty. W latach 2014-20 armia urzędników ma kosztować 62,5 mld euro, z czego ponad 10 mld euro ma być przeznaczone na emerytury i odprawy dla urzędników. Najwięcej, gdyż 30 tys. urzędników, zatrudnia sama Komisja Europejska, a to właśnie ona przygotowuje budżet. Nic więc dziwnego, że wielkiej woli do oszczędzenia nie wykazuje.

Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji, blisko 2 tys. wyższych rangą urzędników unijnych zarabia więcej, aniżeli premier Wielkiej Brytanii. Problem ze sprawdzeniem tej informacji polega na tym, że ich zarobki są ściśle chronione i nawet posłowie mają problem z ich weryfikacją.

Korpus urzędniczy Unii rozrastał się systematycznie od lat. Znaczna część wysokich uposażeń powstała w wyniku automatycznych rewaloryzacji płacowych, przyjmowanych w okresie hossy w latach 80. i 90. Dzisiaj nikt z nich nie chce z tego rezygnować, wyciągając argumenty o prawach nabytych.

Kilka lat temu parlament próbował tę sprawę uporządkować, wprowadzając pewne korekty do mechanizmu rewaloryzacji, ale urzędnicy zbuntowali się. Zaskarżyli decyzję odbierające im część uprawnień przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, który przyznał im rację. Nie sądzę więc, aby dzisiaj ktoś próbował zaoszczędzić na unijnych biurokratach. Zresztą ich zarobki to tylko cześć problemu. Dość przypomnieć strukturalne koszty wynikające z tego, że Parlament Europejski ma dwie siedziby. Comiesięczne podróże europosłów i kilku tysięcy urzędników z Brukseli do Strasburga na czterodniowe sesje kosztują rocznie około 240 mln euro. Trudno to jednak zmienić, gdyż postanowienie  o organizacji każdego roku 12 sesji parlamentu w Strasburgu jest zapisane w unijnych traktatach. Być może więc obcięte będą fundusze na politykę spójności czy politykę rolną, ale urzędnicy unijni mogą spać spokojnie. Wspólny Front i tym razem zademonstruje swoją skuteczność.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego