Modrzewiowa świątynia w Biesiadkach kontrastuje ciemną barwą z bielą śniegu. Dumnie wznosi się na wzgórzu, zwłaszcza teraz, gdy odzyskała dawny splendor.
Ksiądz proboszcz pokazuje mi drewniane drzwi. Niepozorne, a można je znaleźć w podręcznikach historii sztuki. Są jedną z najstarszych pamiątek ponad 300-letniej historii. Żeby wejść, należało pochylić głowę, jakby wchodziło się do bazyliki Bożego Narodzenia w Betlejem. Tu, w Biesiadkach, także rodzi się Bóg – codziennie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.