Misja na Karaibach

– Wodę mam tylko z deszczu, ale da się przeżyć – napisał ks. Łukasz Szweda w pierwszym mejlu ze swej misyjnej parafii na Jamajce. I choć codzienność mieszkańców krańcowo różni się od tego, co widać na reklamach turystycznych kurortów, kapłan nie traci pogody ducha i prosi o modlitwę.

09.08.2012 00:00 Gość Bielsko-Żywiecki 32/2012

dodane 09.08.2012 00:00
0

Wyjechać na misje zdecydował się po lekturze artykułu w „Gościu Niedzielnym”. Początkowo miała to być Alaska, ale ostatecznie kilka miesięcy temu trafił w samo serce gorącej wyspy na Morzu Karaibskim. Od marca duszpasterzuje w miejscowości Seaford Town oraz w Darliston, oddalonym o 30 minut jazdy samochodem. – Najważniejsze, żeby być potrzebnym. A księża są tu naprawdę bardzo potrzebni. W mojej diecezji Montego Bay jest obecnie 11 kapłanów. Tylko jeden jest Jamajczykiem. Pozostali są z takich krajów jak USA, Filipiny, Tonga, Honduras, Kenia, Tanzania, a nawet Pakistan i, oczywiście, Polska.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy