„The Human Experience” (Ludzkie doświadczenie) to film wyjątkowy. Z pasją stawia pytania podstawowe, wydawać by się mogło: na dobre pogrzebane w świecie fleszy i szybkich klipów. 30 prestiżowych nagród daje do myślenia. Jak i cały film.
Podobno po obejrzeniu „The Human Experience” Bono z U2 długo nie mógł zasnąć, a amerykańska dziennikarka Oprah Winfrey oznajmiła, że jest to film, który powinien zobaczyć każdy człowiek na świecie. Pionierska produkcja katolickiej wytwórni Grassroots films z nowojorskiego Brooklynu podbija serca, bo pyta o to, co najważniejsze: czym jest ludzkie życie, w czym tkwi jego wartość, sens, piękno. – Przesłaniem filmu jest człowiek. Aktualnie ciągle podkreśla się kryzys ekonomiczny. My twierdzimy, że najbardziej doświadcza nas kryzys człowieka. Ten film zmusza do myślenia i działania – mówią Jeff Azize, główny bohater, oraz Charles Kinnane, reżyser i operator.
– Film przypomina o fundamentalnych wartościach, o których wielu ludzi zapomniało. Chcemy przypomnieć Europie o jej duchu, również przez spotkania, które poprowadzimy. Celem jest przypomnienie, że rodzina i życie to dar i nie wolno tego niszczyć – mówi Maciej Syka, koordynator trasy filmu na Europę Wschodnią. Wraz z Jeffem i Charlesem, odwiedzili redakcję „Gościa” w czasie trwającej w marcu polskiej trasy projektu „The Human Experience”.
Podróż od cierpienia
„Ludzkie doświadczenie” to dokument odważny, eksperymentalny. Cyfrowa operacja na żywym organizmie bohatera. Jeff nie gra. Jest sobą. To „reality”, ale nie „show”. Podróż przez świat, która odmienia życie dwudziestoparolatków szukających odpowiedzi na fundamentalne pytania. Barwny kolaż ludzkich twarzy i refleksji. Konfrontacja z molochem samopożerającej się cywilizacji Zachodu i próba zrozumienia cierpienia. – Spotkaliśmy wielu ludzi nim dotkniętych. Chcieliśmy, by nam powiedzieli o sensie życia – mówi Jeff.
Wojna, terroryzm, rozbita rodzina, bezdomność, wykluczenie społeczne, osierocenie, kalectwo, trąd, AIDS są tu punktem wyjścia do pytania, czy w świecie pełnym bólu i przemocy możliwe jest szczęście.
– Pewna kobieta po pokazie zarzuciła nam: myślisz, że rozumiesz cierpienie, będąc turystą? Ale my doświadczyliśmy cierpienia... – mówi Charles. Miał 18 lat, kiedy waliły się przed nim wieże World Trade Center. – Na moich oczach zginęło 3 tysiące osób. Co mogę zrobić? Być zły, popaść w rozpacz? Strach, zniszczenie, terror, świat jest tego pełen. My chcieliśmy pokazać ludzi pięknych, pomimo zła, choroby, cierpienia. Nie ma innej drogi. Ludzie mają wybór. Ich wybór nadaje sens życiu – wyjaśnia.
W „ludzkie doświadczenie” Jeffa i jego przyjaciół, które obserwujemy na filmie, wkomponowane są wypowiedzi: księdza, rabina, fizyka, psychologa, artysty. Wprowadzają ton podniosły, medytacyjny, wzmacniają przekaz moralny.
„Cierpienie to podróż głęboko do serca życia. Rozmawiałem z facetem, który skoczył z mostu Golden Gate. Przeżył, cały połamany. Powiedział, że w połowie drogi pożałował tego skoku. Rozpacz nie jest naturą życia. Naturą życia jest nadzieja” – rozważa dr William B. Hurblut.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się