Nowy numer 17/2024 Archiwum

Jak doszło do konieczności awaryjnego lądowania?

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, badająca przyczyny awaryjnego lądowania Boeinga 767 na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina, odczytała pokładowe rejestratory parametrów lotu i prowadzi analizę tych zapisów.

"Jeden z rejestratorów odczytaliśmy już w dniu wypadku 1 listopada. Od tego momentu zaczęła się analiza jego zapisów. Drugi z rejestratorów został odczytany w dniach późniejszych. Aktualnie przygotowujemy się do odczytu danych z rejestratora rozmów z kabiny pilotów" - powiedział w poniedziałek PAP zastępca przewodniczącego PKBWL Maciej Lasek.

Jak poinformował, komisja zabezpieczyła różne dokumenty, m.in. dokumentację techniczną samolotu. "Przeprowadzamy rutynowe czynności związane z oceną stanu technicznego samolotu, jego systemów, prowadzimy wywiady z załogą samolotu" - powiedział Lasek.

Podkreślił, że polska komisja jest w kontakcie z amerykańską NTSB (National Transportation Safety Board) poprzez którą kontaktuje się z producentem samolotu, firmą Boeing.

Powiedział też, że polska komisja współpracuje z BFU - niemiecką federalną komisją badania wypadków lotniczych. "W laboratorium niemieckim skorzystamy z możliwości odczytu rejestratora rozmów w kabinie pilotów. Jest to zgodne z porozumieniami zawartymi między komisjami europejskimi, które nawzajem świadczą sobie pomoc" - wyjaśnił Lasek.

"Ta sprawa jest szczególnie ważna, bo dotyczy dużej floty samolotów. Boeingi 767 latają na całym świecie i nie tylko my czekamy na wyniki, nie tylko nasz operator (Polskie Linie Lotnicze LOT), ale także firma Boeing i inni operatorzy na świecie" - powiedział Lasek.

Dodał, że pierwsze informacje o wynikach ekspertyz zawarte będą w raporcie wstępnym, który musi powstać w ciągu 30 dni od zdarzenia.

Na raport czeka także stołeczna prokuratura prowadząca śledztwo dot. awaryjnego lądowania Boeinga 767. W tym tygodniu, prawdopodobnie w poniedziałek, rozpoczną się przesłuchania pasażerów, którzy otrzymają status pokrzywdzonych - poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska.

Śledztwo wszczęto z artykułu 174 Kodeksu karnego. Mówi on o "sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lotniczym". Grozi za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Prokuratura ustala, jak doszło do konieczności awaryjnego lądowania, czy dopełnione zostały wszystkie procedury i czy ktoś mógł popełnić błąd. W tej sprawie przesłuchani zostali już członkowie załogi.

Lewandowska powiedziała PAP, że prokuratura współpracuje z ekspertami Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. "W ubiegłym tygodniu prokurator był obecny podczas oględzin samolotu" - powiedziała Lewandowska.

Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie na stołecznym lotnisku 1 listopada. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze