Zapisane na później

Pobieranie listy

Działali w desperacji

Mieszkańcy Włodowa przekroczyli granice obrony koniecznej i dlatego biorą odpowiedzialność za zabójstwo – mówi ks. Antoni Bartoszek.

Edward Kabiesz

|

GN 20/2011

dodane 22.05.2011 21:08
0

Ks. Antoni Bartoszek jest teologiem moralistą, wykładowcą na Wydziale Teologicznym UŚ

Edward Kabiesz: Czy chrześcijanin w pewnych sytuacjach może zabić?
Ks. dr hab. Antoni Bartoszek: – Jest piąte przykazanie, które mówi: nie zabijaj. Przykazanie to stoi na straży świętości życia, które jest wartością podstawową. Dlatego umyślne zabójstwo niewinnego człowieka jest zawsze poważną niegodziwością moralną. Można jednak oddać własne życie w imię wartości wyższych, np. w obronie ojczyzny, wiary czy w obronie bliźniego.

Czy jednak można zabić kogoś w obronie życia?
– Pytanie, czy można zabić w obronie własnej, podejmował św. Tomasz z Akwinu w „Sumie teologicznej”. Odpowiadał, że każda istota ludzka ma prawo bronić swojego życia. I może podjąć takie działania, by to życie było bronione. A w niektórych przypadkach niezamierzonym skutkiem obrony życia może być śmierć napastnika. Jeśli chodzi o obronę cudzego życia, to trzeba stwierdzić, iż na jego straży stoi państwo, odpowiedzialne za dobro wspólne. To ono ma bronić bezpieczeństwa obywateli, stanowiąc prawo i je egzekwując; wchodzenie w jego rolę grozi samosądami, w których górują emocje.

Ale jeżeli państwo nie jest w stanie zapewnić ochrony ludziom, którzy są zagrożeni, jak w sytuacji przedstawionej w „Linczu”?
– Sprawę z Włodowa znam z doniesień prasowych. Jeśli dobrze ją rozumiem, to to, co się tam stało, z jednej strony miało posmak samosądu, ale z drugiej było przejawem pewnej desperacji wobec bierności urzędników państwowych. W pewnej mierze można usprawiedliwić działania tych ludzi, którzy poczuli, że muszą stanąć w obronie dobra wspólnego, skoro nie robi tego państwo. Przejęli rolę państwa, a weszli w rolę policjantów, sędziów i wykonawców wyroku. U św. Tomasza z Akwinu, wyjaśniającego działania w obronie własnej, znajdziemy jednak ważną dopowiedź: podjęcie działań skrajnych, które mogą skutkować śmiercią, jest możliwe wtedy, gdy wszystkie inne środki są już nieskuteczne.

Czy z tego punktu widzenia mieszkańcy wioski przekroczyli granice obrony koniecznej?
– W zrekonstruowanej w filmie konkretnej sytuacji mamy element zagrożenia, które przeżywali ludzie z tej miejscowości. Co zatem się dzieje? Kilku mężczyzn rozprawia się z jednym przeciwnikiem przez brutalne pobicie, które doprowadza do śmierci. Na pewno mężczyźni ci mieli prawo obezwładnić napastnika i dostarczyć go do organów ścigania. To, co się stało, na pewno nie było jedynym rozwiązaniem. Obiektywnie przekroczyli granice obrony koniecznej i dlatego biorą odpowiedzialność za zabójstwo. Jednak elementem łagodzącym winę jest fakt, że działali w desperacji wobec bezczynności instytucji państwa i ze strachu przed zagrożeniem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza