Zapisane na później

Pobieranie listy

Kompromitacja zasady równości

Środowiska feministyczne uznały, że największym problemem kobiet w Polsce jest zbyt mały udział w polityce i postanowiły to zmienić poprzez parytety. Jednak ich diagnoza jest fałszywa, a zaproponowana zasada parytetów kompromituje słuszne dążenia kobiet do uzyskania równego statusu społecznego.

Bogumił Łoziński

|

GN 02/2010

dodane 17.01.2010 19:27

Ustawa parytetowa, która trafiła do Sejmu 21 grudnia, jest owocem inicjatywy, która zrodziła się podczas czerwcowego Kongresu Kobiet Polskich. Celem tego spotkania miała być diagnoza sytuacji kobiet w Polsce. Diagnoza taka rzeczywiście została sformułowana, tyle że miała ona charakter wybitnie jednostronny – lewicowy i feministyczny, czego wyrazem były postulaty rozszerzenia prawa do aborcji czy refundowania środków antykoncepcyjnych.

Jednak dominującym nurtem kongresu stało się podjęcie działań przeciwko dyskryminacji kobiet, którą nasze feministki dostrzegają w niemalże wszystkich dziedzinach życia, do tego stopnia, że sam fakt określenia w podręcznikach szkolnych zachowań typowych dla danej płci, np. faktu, że kobieta rodzi i karmi dziecko, uznają za dyskryminację. Przy takim oderwaniu od rzeczywistości nie dziwi, że za jedną z najważniejszych sfer, w której kobiety w Polsce doświadczają szczególnej dyskryminacji, uznały politykę, a nie na przykład nierówności ekonomiczne.

W ciągu kilku następnych miesięcy feministki szukały dla swojej inicjatywy poparcia, ale nie wywołała on entuzjazmu nawet w środowiskach kobiecych. Z ugrupowań politycznych zasiadających w Sejmie poparcie projektu zadeklarowała tylko SLD, pozostałe wypowiadają się raczej sceptycznie. Same inicjatorki przedsięwzięcia przyznawały, że mają problem z zebraniem 100 tys. podpisów wymaganych do tego, aby projekt mógł zostać złożony w Sejmie jako obywatelski. Ostatecznie, przy dużej mobilizacji i nagłośnieniu inicjatywy w mediach, złożyły go w Sejmie wraz ze 120 tys. podpisów.

Ustawa przewiduje zmianę trzech ordynacji wyborczych: do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Zakłada, że liczba kobiet na listach wyborczych nie będzie mniejsza niż liczba mężczyzn. Parytet nie obejmie natomiast wyborów do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, bo tam obowiązuje ordynacja większościowa. Jeśli te regulacje wejdą w życie, ugrupowania polityczne będą miały obowiązek wystawić na swoich listach nie mniejszą liczbę kobiet niż mężczyzn. Jednak to nie gwarantuje, że w takich proporcjach zostaną one wybrane, bowiem głosujący mogą skreślić dowolną osobę z listy, na przykład samych mężczyzn. Sejm ma trzy miesiące na zajęcie się projektem, najprawdopodobniej trafi on pod obrady w lutym.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..