Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Piraci z Somalii

Dzisiejsi piraci co roku zarabiają kilkadziesiąt milionów dolarów. Nie sprzedają zrabowanych towarów. Odsprzedają je prawowitym właścicielom.

Choć piractwo kojarzy się z XVI–XVII wiekiem i rejonem Karaibów, uprawiano je od zawsze i w zasadzie wszędzie. Współczesny świat zauważył problem, gdy 25 sierpnia tego roku porwano wyładowany bronią ukraiński statek Faina. Kilkanaście dni temu rabusie poszli jeszcze dalej. Uprowadzili jeden z największych na świecie tankowców. Ponad 800 kilometrów od kenijskich wybrzeży zajęli wypełniony 300 milionami litrów ropy statek Sirius Star (Gwiazda Syriusza). Na pokładzie tankowca giganta znajdują się dwaj Polacy.

Taniej zapłacić okup
Tankowce, kontenerowce czy masowce, które przewożą ładunek często o wartości setek milionów dolarów, są praktycznie bezbronne. Nie płyną w konwojach, nie mają na swoim pokładzie ochrony. Dlaczego tak się dzieje? Statków jest zbyt dużo. Tylko przez Kanał Sueski co roku przepływa ich 20 tys. Przez równie strategiczną cieśninę Malakka (pomiędzy Sumatrą i Malezją) aż 50 tys. Nie da się wszystkich chronić. Poza tym, kto miałby za to płacić? Armatorzy? Wtedy ceny produktów transportowanych drogą morską poszybowałyby w górę. Ochrona statku, którego powierzchnia górnego pokładu jest równa powierzchni trzech boisk piłkarskich, jest bardzo droga. Sirius Star ma długość ponad 330 metrów. Tankowiec Sirius Star przewoził ropę naftową z Arabii Saudyjskiej do USA. Wartość przewożonego ładunku to ponad 100 milionów dolarów. Z ostatnich informacji wynika, że porywacze żądają 25 milionów dolarów. Statek należy do firmy Vela International Marine, razem z 23 innymi gigantycznymi tankowcami (tzw. VLCC – Very Large Crude Carriers). Uzbrojenie każdego z nich kosztowałoby znacznie więcej niż żądany okup. Do niedawna chłodna kalkulacja mówiła, że nie opłaca się ochraniać statków. Tak samo jak nie opłaca się wysyłać za każdym TIR-em samochodu ochrony tylko dlatego, że od czasu do czasu zdarzają się drogowe rabunki czy porwania. Teraz jednak można się spodziewać bardziej zdecydowanej odpowiedzi. Piraci bardzo się rozzuchwalili.

Ostatnio napadli na okręt wojenny marynarki amerykańskiej. Atakują nie tylko blisko brzegu, ale nawet na pełnym morzu. Poza tym, Gwiazda Syriusza należy do Arabii Saudyjskiej. Islamiści nie popuszczą. Piraci są coraz groźniejsi, bo działają coraz bardziej profesjonalnie. To już nie małe grupy zdesperowanych i kiepsko uzbrojonych rybaków, które napadają na niewielkie statki blisko brzegu, tylko sprawnie zarządzane i wyspecjalizowane armie najemników. Dysponują radarami, a nawet zdjęciami satelitarnymi. Sprzętu, jaki posiadają, nie powstydziłyby się najnowocześniejsze formacje wojskowe. Co szczególnie niepokojące, piraci mają powiązania ze strukturami państwowymi. W niektórych krajach, takich jak np. Somalia, piractwo to niemalże sport narodowy. To efekt braku kontroli marionetkowego rządu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy