Film dokumentalny „Mully” pokazuje, jak wiele może zrobić jeden człowiek dla ludzi pozbawionych wszelkiej nadziei na lepsze życie.
Złe wiadomości sprzedają się tak dobrze, że dobre pozostają w ich cieniu. Sensacje i skandale stały się też pożywką dla ludzi kina, którzy wykorzystują je w nadziei na sukces filmu. Często uważają, że widzów do obejrzenia zachęci sam temat, niezależnie od tego, jak film został zrobiony. Zło wydaje się bardziej fotogeniczne niż dobro.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza