Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zakopywanie Bożych darów

Jaki obraz Boga wyłania się z dzisiejszej przypowieści? Widzimy Go jako tego, który jest kimś bogatym i wielkim, a zarazem wielkodusznym, bo dzieli się majątkiem ze sługami i pozwala im samodzielnie gospodarować.

Mt 25, 14-30

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.

Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”».

 

1. Bóg ufa człowiekowi. Powierza mu świat, daje zdolności, obdarza łaską. Jednocześnie jest sędzią, który kiedyś zapyta człowieka, co zrobił z powierzonym mu dobrem, czy je pomnożył, czy zmarnował. Zaufanie, którym Bóg obdarza, łączy się więc z odpowiedzialnością. „Przypowieść mówi nam, że miłość – jeśli ma zachować swoją wielkość i swoją prawdę – zawsze ma w sobie również świętą bojaźń Bożą, respekt dla wielkiego Boga, Jego majestatu. (…) Jeśli z miłości zniknie całkowicie bojaźń, to rozpada się również miłość” – zauważa Benedykt XVI. Dziś tak mocno akcentuje się miłosierną miłość Bożą, że zanika poczucie respektu. Mówimy sobie, że Bóg jest dobry, więc nam przebaczy, i łatwo przestajemy się Nim przejmować, żyjemy tak, jakby Go nie było.

2. Bojaźń Boża jest czymś innym niż strach. Sługa, który nie pomnożył talentu, usprawiedliwia się, mówiąc, że pan jest surowy, że nic mu nie dał i wymaga zbyt wiele. Strach zniekształca obraz Boga. Człowiek nie widzi wtedy w Bogu miłości, która daje. Widzi tylko sędziego, który rozlicza. Aby dobrze żyć i służyć Bogu, trzeba widzieć i jedno, i drugie, czyli i miłość, i sprawiedliwość. Strach prowadzi człowieka do tego, że chce zakopać głęboko wszystko, co mu przypomina o Bogu. Odmawia przyjęcia daru, bo nie chce być do niczego zobowiązany. Chce żyć po swojemu… i tym samym skazuje się na życie jałowe i puste. Pomyślmy o kobietach, które nie akceptują w sobie daru kobiecości i macierzyństwa. Odrzucając bogactwo wpisane w kobiecą naturę, zakopują swój talent i stają do walki o władzę z mężczyznami. A mężczyźni… stają się gnuśni i leniwi. Nie chcą być silnymi facetami chroniącymi słabszych. Nie chcą być ojcami, wolą pozostać jak Piotruś Pan. Cała ta gadka o gender to dorabianie teorii do swojego strachu przed odpowiedzialnym życiem, przed pomnażaniem talentu wpisanego w płeć. To strach przed miłością, przed hojnym daniem życia innym.

3. Ta przypowieść uczy, że tylko miłość połączona ze świętą bojaźnią jest twórcza, czego symbolem jest pomnażanie talentów. Nowożytna myśl konsekwentnie ucieka od Boga, który kocha i wymaga, ufa i zobowiązuje. Zakopanie talentu jest próbą ucieczki od Boga. Jak Adam po grzechu. Strach prowadzi też często do agresji wobec Boga. Sartre twierdził, że samo pojęcie Boga jest tak odpychające, że nawet gdyby istniał, należałoby Go usunąć, gdyż Bóg nam przeszkadza. „Strach zniekształca bojaźń miłości i zamienia ją we wrogość” – konkluduje Ratzinger. Kto odrzuca Boże dary, idzie w ciemność i zgrzytanie zębów.

Przeczytaj także:

W pierwszym czytaniu:  Akrostychicznie o kobiecie

W drugim czytaniu:  Nieprzydatni jak trupy

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy