Do ks. Piotra Wenzla, tuż przed wyjściem pielgrzymki na Jasną Górę, przyszedł z płaczem chłopak z noclegowni. Powiedział, że bardzo chciał iść, ale nie da rady. Pokazał stopy, które odmroził zeszłej zimy. Były bez palców.
Aż 30 z 45 moich pielgrzymów nie jestem w stanie sam pomóc – mówi ks. Piotr. – Tu może zadziałać tylko Matka Boża. Trudne sprawy wymagają takiej drogi. Idą po cuda, zapominając, że ich wyjście z noclegowni, melin, smutku już jest cudem.
Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.