Wydaje się, że producenci niektórych filmów domagaliby się wprowadzenia swoich dzieł na indeks dzieł zakazanych, gdyby taki istniał.
Powszechnie wiadomo – twierdzą mainstreamowe media – że filmy dzielą się na katolickie i artystyczne. Te pierwsze to oczywiście kicze. Bez wyjątku. Natomiast filmy artystyczne to takie, które bezwzględnie rozprawiają się z błędami i prawdziwymi czy domniemanymi przewinieniami Kościoła katolickiego. W tych filmach Kościół urasta do wymiaru instytucji niemal totalitarnej, której celem jest tłamszenie indywidualności i wolności jednostki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza