Zielona wojna

Greenpeace, wbrew swojej nazwie, nie zawsze służy przyrodzie i pokojowi. I bardzo rzadko bezpieczeństwu człowieka.

Jacek Dziedzina

|

28.11.2013 00:15 GN 48/2013

dodane 28.11.2013 00:15
12

Ulica Staromiejska w Katowicach. Grupka licealistów w koszulkach z napisem „Greenpeace” rozdaje ulotki. Zachęcają przechodniów do popierania akcji prowadzonych przez organizację. – Może pan też się przyłączy? – słyszę i dostaję do ręki zieloną ulotkę ze zdjęciami ginących gatunków ptaków. W głowie mam jeszcze dopiero co napisany tekst krytykujący działalność „ekologów” w Dolinie Rospudy. Przypięci do drzew i koczujący w namiotach obrońcy zagrożonych wyginięciem gatunków żabek i owadów blokowali budowę obwodnicy dla Augustowa – marzenia zagrożonych wyginięciem mieszkańców miasta. – Nie bardzo mogę, bo wie pani… ja zawodowo zwalczam waszą organizację – mówię z niewinną minką. – Ależ… jak to… nawet takie akcje jak ta? – dziewczyna pokazuje mi inną ulotkę ze zdjęciami… z Rospudy właśnie. – No więc z Rospudą przegięliście wyjątkowo – moja minka nie jest już taka niewinna. Dziewczyna z niedowierzaniem kręci głową.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zapisane na później

Pobieranie listy