Szpital
 Jana Bożego

Zaczynał od umycia nóg chorego, a gdy zachodziła potrzeba, całego ciała. „To szpital dla wszystkich” – pisał.
„Są tu sparaliżowani, bez rąk, dotknięci egzemą, niemi, obłąkani, paralitycy, parszywi, starcy i dużo dzieci… I na wszystko
nie ma dochodów, ale Jezus Chrystus temu zaradza”. 


Życiorys św. Jana Bożego to gotowy scenariusz na pasjonujący film. Pochodził z Portugalii, ale po wieloletniej tułaczce osiadł ostatecznie w hiszpańskiej Grenadzie. W tym mieście się nawrócił. Tam założył szpital, który stał się namiętną miłością jego życia, sposobem odpokutowania grzechów młodości. Angażował się tak mocno w to, co robił, że wielu uważało go za wariata. Mieszkańcy Grenady widzieli, jak codziennie przemierza ulice miasta, zbierając jałmużnę na działalność szpitala i pomaganie biedakom. Miał wiecznie długi, bo to, co dostał, zaraz rozdawał. Do młodych ludzi napotykanych na ulicy wołał: „Odwagi, moi bracia! Idźmy służyć ubogim Jezusa Chrystusa!”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Tomasz Jaklewicz