Ojojojoj!
Wódz wschodniego imperium straszy! Znaczy sam chyba mocno wystraszony. Pogubiony w tym strachu, sam już nie wie gdzie tymi rakietami celować i kogo straszyć. Czy Polaków bo blisko i na ich terytorium system antyrakietowy (czyli szczepionka na jego zaborcze zapędy) zainstalowany, czy Amerykanów bo tam ośrodek decyzyjny? Tam za oceanem mózg decyzyjny, tam siedlisko żmij knujących plany przeciw mateńce. Tam źródło wszelkiego zła, które spędza sen z powiek i przyprawia o lęki. Nagle zniknął z celownika straszaka kraj nad Wisłą maleńki, nagle cel w Waszyngtonie. Pocieszny ten wódz lecz nie próbujmy jego strachu nie doceniać. On w tym strachu wydaje się nie słyszeć lub nie rozumieć głosu Amerkanów: My z Polski Was nie zaatakujemy, bo to za małe siły. Nie są dla nas nieważne, bo gdybyście chcieli do nas dalekosiężnymi rakietami strzelać, to my z Polski najszybciej i najłatwiej te rakiety strącimy A gdybyśmy chcieli do Was strzelać to z góry celujemy. Przecież i wy to wiecie i my to wiemy. Nie popełniajmy jednak błędu ignorancji i przeciwnika niedoceniania. Bo wódz, który ma siekierę w ręku, lub chociażby jej trzonek, strachem lub głodem do ziemi przygnieciony może siepać na oślep. Byle zadać rany.

Dla tych co nie rozumieją: Putin właśnie zmienił doktrynę wojenną zaproponowaną dawno temu przez USA - już teraz nie haratamy się na przedpolach, będziemy atakować wszystkim co mamy. Za moment na powrót Rosja zajmie też Białoruś...