O tym, czego się boi Mumio i spełnionym śnie Kopciuszka - rozmowa z Jadwigą Basińską
Marcin Jakimowicz: Paris Hilton otwiera właśnie nowe sklepy w pobliskiej Silesia City Center, a Ty przychodzisz sobie na rozmowę do „Gościa”?
Jadwiga Basińska: – A dlaczego powinnam tam być?
Bo jesteś celebrytką. Jeśli dokonamy podziału na tych, którym się udało, i tych, którym się nie udało, wylądujecie z mężem w tym pierwszym koszyku.
– Nie oglądam telewizji, więc nie mam świadomości tego, że jestem bardzo częstym gościem w telewizorze. Myślę, że nie staliśmy się celebrytami. Oni są w innych mediach, w kolorowej prasie dla kobiet. Nas tam nie ma.
Zdarzają się dni, że idziesz ulicą i nikt Cię nie zaczepia?
– Oczywiście! Może dlatego, że chodzę swymi utartymi ścieżkami. Opanowaną trasą: szkoła – przedszkole – piekarnia. Tam panie mnie znają, uśmiechają się, zagadują.
Nie pytają: „Pani Jadziu, jak żyć”?
– Nie. Absolutnie. Zdarza się, że w pociągu Katowice–Warszawa podchodzą ludzie i mówią, że robimy w Mumio fajną robotę. Ale nic więcej.
Nie słyszycie: „Ej, katole! Mohery”?
– Nie. Choć pojawiamy się coraz częściej na spotkaniach z młodzieżą i wprost opowiadamy o miłości Boga, o tym, że można żyć w związku sakramentalnym, chodzić do kościoła, myślę, że ta sfera naszego życia nie jest znana większości społeczeństwa.
W Niemczech spotkałem dziewczynę, która żyła od techno party do techno party. Kiedyś na YouTube oglądała Wasze skecze i nagle trafiła na filmik, w którym przyznajecie, że nie wstydzicie się Jezusa. Przeżyła szok i pobiegła do spowiedzi…
– Ojej… Nie wiedziałem o takich obrazkach. Nie wiem, może czas prześladowań i kpin kiedyś nadejdzie, ale na razie czujemy się bardzo chronieni. Może dlatego, że pracujemy w trójkę i wyraźnie czuję, że nie jestem sama. Już na początku działalności Mumio Pan Bóg nas tak poprowadził, że dał nam spowiednika – ks. Stefana Czermińskiego. I te spowiedzi uratowały zespół. Rozładowywały ogromne napięcia wewnątrz grupy, dawały sporo światła.
Wasza historia przypomina opowieść o Kopciuszku. Kilka lat temu Darek bał się, że wylądujecie na dworcu. Kiedyś wyszedł nawet na ulicę, by zarabiać grą na saksofonie. Staliście się bogaci.
– Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Nie potrafię wytłumaczyć tego w inny sposób, niż widząc w tym Bożą interwencję. Naprawdę nie umiem obfitować. Nie mogę powtórzyć tego za św. Pawłem…
Państwo Basińscy, znani z tego, że „robią jaja” w telewizji, niedługo podejdą do ambony i będą opowiadali rzeczy na śmierć i życie. Co się stało?
– Od 24 października, w poniedziałki i środy o 18.45, w katowickim kościele przy Granicznej ruszają cykliczne katechezy neokatechumenalne. Niektóre z nich będziemy prowadzili z Darkiem. To naturalny etap w naszych wspólnotach. Ostatnio na rekolekcjach zaproponowano nam głoszenie katechez.
Ile mieliście czasu na odpowiedź?
– Zgodziliśmy się od razu. Powiedzieliśmy: jesteśmy gotowi. Chcemy opowiadać o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, o tym, że Bóg kocha człowieka niezależnie od tego, co robił w życiu. O tym, że na niego czeka. Dopiero potem, gdy dotarłam do domu, okazało się, jak bardzo jestem przerażona. Nie mamy wprawdzie niczego sami „rzeźbić”, a jedynie przedstawić katechezy zatwierdzone przez samego papieża, a jednak okazało się, że to rzeczywistość, która mnie przerasta. Gdy przygotowywałam te katechezy, trzęsłam się jak osika, byłam na granicy płaczu. Ogarnęła mnie ciemność, „wielka smuta”.
Dziennikarz działu „Kościół”
Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.
Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się