To był jeden z najbardziej śmiałych pomysłów Jana Pawła II.
Zdjęcie Jana Pawła II w białym płaszczu, stojącego w kręgu razem z przedstawicielami prawosławia, protestantyzmu oraz religii niechrześcijańskich: islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, konfucjanizmu, afrykańskiego animizmu, religii sikhów, religii Indian i innych, stało się jedną z ikon tego wielkiego pontyfikatu. Dodajmy uczciwie, że dla niektórych ikoną kontrowersyjną. Na spotkanie do Asyżu 27 października 1986 roku przyjechały 32 delegacje Kościołów chrześcijańskich i 28 delegacji niechrześcijańskich. Wspólna modlitwa była czymś niemożliwym. Dlatego papież zaproponował formułę, którą mogli przyjąć wszyscy: „być razem, aby się modlić”, a nie „modlić się razem”.
Przedstawiciele religii włącznie z papieżem przybyli pociągiem do Asyżu jako pielgrzymi. Nie po to, by dyskutować, ale po to, by spotkać się, pościć i modlić się o pokój.
Potrzeba powtórzenia spotkania w Asyżu stała się czymś oczywistym po zamachach z 11 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych. 24 stycznia 2002 roku Jan Paweł II wraz z religijnymi przywódcami powtórnie wsiadł więc do pociągu jadącego do Asyżu, aby raz jeszcze pokazać, że religie chcą służyć pokojowi.
W tym roku do pociągu do Asyżu zdecydował się wsiąść także papież Benedykt XVI.
Zdrada czy prorocza intuicja?
Kiedy w styczniu tego roku Ojciec Święty ogłosił, że w 25. rocznicę pierwszego Asyżu zamierza pójść śladem bł. Jana Pawła II i zorganizować kolejne międzyreligijne spotkanie w intencji pokoju, wiele osób nie kryło zaskoczenia. Watykaniści od wielu lat podkreślali, że kard. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary był przeciwnikiem asyskich spotkań. To prawda, że zwracał on uwagę na niebezpieczeństwo błędnej interpretacji spotkań w Asyżu. W 2002 roku pytał: „Czy można tak postępować? Czy w ogromnym stopniu nie była to upozorowana wspólnota, której tak naprawdę nie ma? Czy w ten sposób nie propagujemy relatywizmu – opinii, że w gruncie rzeczy różnice między religiami są tylko drugorzędne? I czy w ten sposób nie osłabiamy powagi wiary i ostatecznie nie oddalamy się od Boga, a tym samym nie potęgujemy naszej samotności?”. I dodawał: „Pytań tych nie możemy lekkomyślnie ignorować”.
A jednak gdy jako papież Benedykt XVI odwiedził Asyż w 2007 roku, w homilii przypomniał inicjatywę Jana Pawła II z roku 1986, nazywając ją „proroczą intuicją i chwilą łaski”. Podkreślił, że wybór Asyżu na miejsce pierwszego pamiętnego spotkania wiąże się ze świadectwem św. Franciszka, męża pokoju i zarazem wyjątkowego świadka Chrystusa. Papież zauważył też, że „ducha Asyżu, który od czasu tego spotkania nie przestaje się szerzyć na świecie, przeciwstawia się duchowi przemocy, nadużywaniu religii jako pretekstu do przemocy. Asyż mówi nam, że wierność własnym przekonaniom religijnym, przede wszystkim wierność Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu, nie wyraża się w przemocy i nietolerancji, lecz w szczerym poszanowaniu drugiego, w dialogu, w przepowiadaniu, które odwołuje się do wolności i do rozumu, w zaangażowaniu na rzecz pokoju i pojednania. Nie byłoby postawą ewangeliczną ani franciszkańską, gdyby nie udało się pogodzić gościnności, dialogu i szacunku wobec wszystkich z pewnością wiary, którą każdy chrześcijanin, podobnie jak święty z Asyżu, ma obowiązek podtrzymywać, przepowiadając Chrystusa jako drogę, prawdę i życie człowieka, jedynego Zbawiciela świata”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się