Myśl wyrachowana: Chrystusa ukrzyżowanego głosimy, a nie ciszymy.
W biuletynie Ruchu Światło–Życie w archidiecezji katowickiej znalazłem świadectwo kobiety, która była w tym roku na rekolekcjach nad morzem. Opisuje tam, jak po spowiedzi oddała Jezusowi życie jako swojemu Panu i Zbawicielowi. Dwa dni później w czasie spaceru weszła do sklepu z „pamiątkami znad morza”. Za ladą, pełną gadżetów w rodzaju laleczek voo-doo, pierścieni Atlantów i innego guślarskiego badziewia, stało dwoje młodych ludzi. Nagle sprzedawca zaczął się denerwować. „Wyjdź stąd, to sklep szatana” – powiedział. Klientka zdziwiła się, bo w ogóle nie komentowała asortymentu. Chłopak powtarzał coraz natarczywiej: „Wyjdź stąd, to sklep szatana!”. Towarzysząca mu dziewczyna próbowała go uspokoić, lecz bezskutecznie. Kobieta opuściła sklep, nie rozumiejąc, skąd takie zachowanie sprzedawcy. Dopiero później uświadomiła sobie, że to chyba reakcja na fakt, że ona należy do Jezusa.
Przeczytałem tę historię dzień po tym, jak Janusz Palikot ogłosił swoją pierwszą parlamentarną inicjatywę: doprowadzenie do zdjęcia krzyża z sali obrad Sejmu. Nic dziwnego, że od tego zaczyna – zarówno pan poseł, jak i ekipa, z którą wchodzi do Sejmu, źle się będą czuć w sali, w której wisi krzyż. Ludzie, którzy mają w programie swobodę zabijania dzieci, kpinę z instytucji małżeństwa, demoralizację młodzieży i ogólnie nienawiść do chrześcijaństwa, nie mogą spokojnie przeprowadzać swoich projektów w obecności krzyża. On im naprawdę przeszkadza. Dosłownie i w przenośni krzyżuje im plany. Bo to wszystko, z czym w życie polityczne wchodzi Ruch Palikota, to sklep szatana. Po prostu. Sprzedawcy podtykają społeczeństwu atrakcyjnie opakowaną śmierć, za którą ludzie mają zapłacić i jeszcze ładnie podziękować.
Kto nie uznaje rzeczywistości duchowych, ten nie zrozumie, o co tu naprawdę chodzi. Dla takich ludzi to tylko „spór światopoglądowy”, polityczna zadyma i temat zastępczy. Otóż nie – to temat pierwszoplanowy. Tu chodzi o wszystko.
Gdy bł. Jan Paweł II wezwał Polaków „brońcie krzyża”, powiedział też: „Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie!”. To chyba jasno powiedziane, prawda? Jeśli ktoś Palikota ceni bardziej niż Jana Pawła II, to nie mamy o czym rozmawiać.
Te wybory pokazały jasno, że chrześcijaństwo bezobjawowe nie sprawdza się. Czas skończyć z oklaskiwanym na salonach katolicyzmem homeopatycznym – rozwodnionym tak, że pozostaje w nim najwyżej pamięć wiary. Tam, gdzie chrześcijanie idą na kompromis ze „światem”, tam ostatecznie całą pulę zgarnia świat. Naszą odpowiedzią na poszerzanie obszaru sklepu szatana i jego asortymentu musi być jasne stanowisko: wyznajemy Chrystusa. On jest naszym Panem, On dysponuje naszym życiem w każdym jego momencie i fragmencie. Ale stanowisko to za mało. Trzeba oddać życie Jezusowi. Mocną decyzją, stanowczym wyborem i konkretną modlitwą. Najlepiej z rodziną. Może jeszcze dziś wieczorem. Musi być jasne, do kogo należymy. A co potem? A to już Jezus zdecyduje.
Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się