Oba kraje oskarżają się wzajemnie o sprowokowanie starć.
Ponad pół miliona osób ewakuowało się z regionów przygranicznych Tajlandii i Kambodży; od początku tygodnia w starciach granicznych zginęło co najmniej 11 osób - przekazała w środę agencja AFP.
- Cywile musieli masowo ewakuować się z powodu bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa - wyjaśnił rzecznik tajlandzkiego Ministerstwa Obrony Surasant Kongsiri po ogłoszeniu ewakuacji ponad 400 tys. obywateli.
Z kolei armia kambodżańska poinformowała, że do opuszczenia domów zostało zmuszonych ponad 100 tys. osób w pięciu prowincjach położonych przy spornej granicy.
Oba kraje oskarżają się wzajemnie o sprowokowanie starć, w których zginęło łącznie siedmiu kambodżańskich cywilów i czterech tajskich żołnierzy.
W lipcu z terenów przygranicznych uciekło 300 tys. osób. W toczących się na lądzie i powietrzu walkach zginęły wówczas 43 osoby. W końcu października Tajlandia i Kambodża podpisały porozumienie o zawieszeniu broni pod auspicjami prezydenta Donalda Trumpa, jednak zostało ono wstrzymane kilka tygodni później.
Prezydent USA oświadczył we wtorek podczas wiecu w Pensylwanii, że zamierza zadzwonić do przywódców obu krajów i poprosić ich o zaprzestanie walk. - Myślę, że zrozumieją - oświadczył. - Kto inny mógłby powiedzieć: "zadzwonię i powstrzymam wojnę między dwoma bardzo potężnymi państwami"?
Od redakcji Wiara.pl
Z całym szacunkiem dla prezydenta USA, ale deklaracje w stylu tej ostatniej najzwyczajniej go ośmieszają...