Wskazówka od św. Jana od Krzyża: W tobie płonie ogień

Żyjemy w pokoleniu „wow!”. To angielskie zawołanie robi dziś zawrotną karierę, przenika rynek reklamy, mediów i wkracza do życia duchowego. Z czym się wiąże? Ze skokiem adrenaliny, życiem na „górnym C”, byciem na nieustannym „haju”. Takimi hasłami jesteśmy bombardowani każdego dnia. Psychologowie alarmują, że natura musi te emocjonalne „muldy” wyrównać, a im wyżej się podskoczy, tym boleśniejszy zaliczy upadek.

Wielki charyzmatyk Jan od Krzyża podkreślał, by na drodze wiary nie szukać podobnych doznań. W „Pieśni duchowej” zawarł genialną intuicję: „Nawet jeśli dusza doświadczałaby nadprzyrodzonego obcowania czy też poznania, to nie powinna przyjmować tego, co doznaje, za posiadanie, czy też jasne i istotowe poznanie Boga. Nie oznacza to również, że ma Boga więcej lub że jest w Bogu bardziej, nawet gdyby tak miało być”. Podkreślał, by nie szukać Boga na zewnątrz. W „Pieśni duchowej”, perle XVI-wiecznej literatury duchowej, zawarł niezwykle cenną wskazówkę: „Bóg mieszka w tobie”. „I czemu jeszcze szukasz Go poza sobą, gdy w samej sobie masz wszystkie swe skarby, swe rozkosze, swoje zadowolenie, swoje nasycenie i swe królestwo – czyli twego Umiłowanego, którego pragniesz i szukasz?” – notował. „Tu Go więc pożądaj, tu Go uwielbiaj, a nie wychodź Go szukać poza sobą, gdyż wówczas rozproszysz się i zmęczysz”.

W nas – w sercu naszej świątyni płonie ogień Świętego Świętych. „Możesz sobie wyobrazić, że wyruszasz w podróż do swojego wnętrza, coraz głębiej i głębiej. Kiedy dojdziesz do centrum swej duszy, ujrzysz »żywy płomień miłości« (św. Jan od Krzyża). W twoim centrum jest ogień miłości. Nie wystarczy stać z daleka i grzać się w cieple ognia miłości. Masz rzucić się w sam środek ognia” – podpowiadał o. Wilfried Stinissen, karmelita, który całe swe dorosłe życie związał ze Szwecją.