O zawetowanie nowelizacji Prawa oświatowego "Reforma26. Kompas Jutra" zaapelowali w środę do prezydenta Karola Nawrockiego członkowie Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Ich zdaniem reforma "likwiduje fundamenty polskiej edukacji".
Nowelizacja Prawa oświatowego i niektórych innych ustaw, zwana "Reformą26. Kompas Jutra", która trafiła do podpisu prezydenta, zmienia m.in. definicję podstawy programowej wychowania przedszkolnego i podstawy programowej kształcenia ogólnego. Mają one jasno i precyzyjnie określać cele kształcenia i efekty uczenia się, być spójne wewnętrznie i między przedmiotami.
- Apelujemy o prezydenckie weto. Jeśli ta reforma wejdzie w życie, to z polskiej szkoły nie zostanie kamień na kamieniu. Likwidowane są fundamenty polskiej edukacji, (z podstawy programowej - PAP) mają być usunięte obowiązkowe treści nauczania. Następuje zmiana optyki z przekazywania wiedzy na tak zwany dobrostan ucznia, bez refleksji na temat przeszłości, historii Polski, przyszłości, bez odpowiedzi na fundamentalne pytania: skąd jestem i dokąd zmierzam - mówiła na środowej konferencji prasowej rzeczniczka prasowa Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły Elżbieta Lachman.
Zdaniem pedagoga, nauczycielki akademickiej UAM dr Doroty Dziamskiej w podstawie programowej do edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej brakuje takich wartości, jak godności człowieka czy jego tożsamość. Jak stwierdzili eksperci Instytutu Badań Edukacyjnych, którzy przygotowali propozycję podstawy programowej, "na nowo zdefiniowali podstawowe wartości triady platońskiej, którymi są dobro, prawda i piękno".
- Konsekwencja tych definicji jest porażająca, dlatego że z pojęcia dobra i z pojęcia piękna kompletnie usunięto aspekt moralny. Eksperci koncentrują się na wymiarze estetycznym, a przecież jest jeszcze wymiar dobra, ten pozaestetyczny. My chcemy kształcić obywateli i patriotów. Chcemy też, aby dzieci poznały słowo poświęcenie. Takich elementów nie ma w profilu absolwenta i nie ma ich też w podstawach programowych. Na ten profil nikt nie może się zgodzić, jest to po prostu zły kierunek - oceniła.
Założycielka Ruchu Ochrony Szkoły, autorka podręczników i pomocy metodycznych do języka polskiego Hanna Dobrowolska określiła zmiany w podstawie programowej z zakresu języka polskiego mianem "odpolszczania uczniów". Jej zdaniem planowane reformy zmierzają w kierunku umniejszenia roli języka polskiego. Podkreśliła, że w proponowanej reformie język polski ma zostać zrównany z językami obcymi czy językami mniejszości narodowych, podczas gdy dotąd miał rolę wiodącą.
- Język polski był zawsze wiodącym przedmiotem w polskiej szkole, gwarantował cementowanie polskiej wspólnoty, a równocześnie skuteczność nauki w klasach wyższych. Bez znajomości języka polskiego, bez czytania ze zrozumieniem, bez umiejętności formułowania myśli i argumentacji, kształcenie w klasach wyższych skazane jest na niepowodzenie - oceniła Dobrowolska.
Dodała, że twórcy proponowanej podstawy programowej pominęli całkowicie kulturotwórczą i tożsamościowotwórczą rolę języka polskiego, a skupili się wyłącznie na funkcji komunikacyjnej.
Według Dobrowolskiej ten sam cel widoczny jest również w sposobie potraktowania kanonu lektur.
- Kanon lektur, coś co zawsze było elementem koniecznym wśród obowiązkowych treści nauczania wymienionych w podstawie, nie został nawet potraktowany po macoszemu. Jego po prostu nie ma, został zlikwidowany w stu procentach do klasy VI włącznie. W klasie VII i VIII to, co otrzymaliśmy, jest groteską, farsą i ironią, chyba po prostu prowokacją Ministerstwa Edukacji w stosunku do wszystkich Polaków - powiedziała.
Wyjaśniła, że z propozycji podstawy programowej dla klas I-III usunięto przykładowy nieobowiązkowy zestaw lektur, który był pomocą dla nauczycieli w wyborze lektur dla uczniów rozpoczynających naukę w szkole. W propozycji podstawy programowej dla klas IV-VI usunięto w całości obowiązkowy zestaw lektur zastępując go - jak określiła Dobrowolska - "niezwykle obszernym wykazem bardzo przypadkowo sformułowanych tekstów, jako zestawu dowolnych propozycji".
- Kanon w klasie VII i VIII ograniczony został zaledwie do czterech dłuższych tekstów, co sprawia, że aż do końca szkoły podstawowej uczeń może ograniczyć swoją znajomość i kontakt z literaturą polską sumarycznie do kilku najprostszych pozycji z krótkiej listy - zastrzegła.
Podkreśliła, że do ubiegłego roku uczniowie szkół podstawowych czytali w całości m.in. "Pana Tadeusza". W tym roku szkolnym w ramach "odchudzania" podstawy programowej uczniowie czytają jedynie połowę tej lektury. Zaznaczyła, że zgodnie z zapisami proponowanej podstawy programowej mają czytać jedynie Inwokację.
O zawetowanie nowelizacji ustawy Prawo oświatowe zaapelowały do Karola Nawrockiego również Krajowy Sekretariat Nauki i Oświaty NSZZ "Solidarność" oraz Organizacja Nauczyciele dla Wolności. Do sprawy odniosła się w środę ministra edukacji Barbara Nowacka.
- Smutne, że związek zawodowy zajmujący się nauczycielami, mający za zadanie wspierać nauczycieli nagle wypowiada się przeciwko autonomii nauczycieli, że ci, którzy mają dbać o dobro oświaty uważają, że szkołę trzeba trzymać w takich nierównościach - powiedziała Nowacka. Wyjaśniła, że szkoły niepubliczne już teraz wprowadzają metody pracy takie jak doświadczenie edukacyjne, tydzień projektowy, moduły takie jak np. medialny, filozoficzny, finansowy. - To się już dzieje. Chciałabym, i do tego dąży ministerstwo, żeby w szkołach publicznych również te zmiany były możliwe - zaznaczyła.
W ocenie ministry edukacji organizacje apelujące o weto działają na niekorzyść szkół publicznych. - Jestem tym oburzona i zbulwersowana - powiedziała.
- To co proponujemy w reformie, to spokojne zmiany dające większą autonomię nauczycielom, dające możliwość pracy uczniom zespołowej, kształtowanie kompetencji kluczowych w XXI wieku. I to jest po prostu w interesie Polski, polskiej młodzieży, polskiej gospodarki, polskiej przyszłości i dobrostanu młodych ludzi, ale też dobrostanu nauczycieli - wskazała Nowacka.
Od redakcji Wiara.pl
Racje niech każdy zważy sam