Aby skuteczniej wyryć w sercach ludzi naukę o odwróceniu sytuacji, która następuje w obliczu Boga w tym, co świat uważa za wielkość i bogactwo, oraz by nauczyć, jak używać bogactw, Jezus opowiedział wyjątkowo piękną przypowieść.
Aby skuteczniej wyryć w sercach ludzi naukę o odwróceniu sytuacji, która następuje w obliczu Boga w tym, co świat uważa za wielkość i bogactwo, oraz by nauczyć, jak używać bogactw, Jezus opowiedział wyjątkowo piękną przypowieść. Był sobie bogaty człowiek. Był „królem życia” i każdego dnia dbał o własne przyjemności. U drzwi jego okazałego domu przebywał biedak pokryty ranami, wycieńczony i głodny. Czuł zapachy obfitości bogacza i marzyło mu się skorzystanie choćby z namiastki tego, w czym był zanurzony ten materialista. Przychodziły do niego psy, by lizać jego rany, co dowodzi, że bardziej w domu bogacza dbano o zwierzęta niż o biednych ludzi.
Oto życie wspaniałe i życie skrajnie nieszczęśliwe w oczach świata, lecz przed Bogiem rzecz miała się zupełnie inaczej. Biedak umarł, a aniołowie zanieśli go „na łono Abrahama”. Było to miejsce szczęścia i pokoju, niezmiernie przewyższające jakikolwiek stan ziemskiego dostatku. Umarł także bogacz i został pogrzebany w piekle. Jego rozwiązłe życie przyniosło owoc śmierci, a on pośród piekielnych płomieni cierpiał straszne udręki. Z miejsca swego potępienia zobaczył Abrahama i Łazarza „na jego łonie”. Jakiż kontrast z nędznym życiem, jakie ten biedak prowadził, i aktualnym, pełnym udręczenia życiem bogacza! Spodziewał się on przynajmniej drobnej ulgi, lecz jego stan nie dopuszczał możliwości odwołania. Otrzymał dobra życia śmiertelnego i nie wykonał żadnych dzieł świętych, podczas gdy Łazarz otrzymał udręki i przecierpiał je w spokoju ze względu na miłość Bożą. Teraz sytuacja bezpowrotnie się odwróciła, oddziela stan zbawienia od stanu potępienia. Bogacz nalegał, by zostali przestrzeżeni jego krewni i czynili pokutę. Jednakże Abraham stanowczo stwierdził, że nawet wskrzeszony zmarły ani żaden inny efekt specjalny z nieba nie otworzy serca temu, kto je trzyma szczelnie zamknięte na słowo Boga.
Oto sytuacja życia i wieczności – na tej ziemi doświadcza się próby, podczas której nie należy się troszczyć o przyjemności, lecz o pełnienie dobra. Cierpienia, które tu znosimy, nie są nieszczęściem, lecz środkiem zdobywania zasług i w sposób proporcjonalny skutkują szczęściem wiecznym. Kto cierpi na podobieństwo Łazarza, nie jest wydziedziczony, lecz uprzywilejowany, a kto w sposób niepohamowany sobie dogadza, w przyszłym życiu zaskoczy go straszna niespodzianka potępienia. Bogaty smakosz pogardzał biedakiem, a tymczasem sam był godny politowania. Kto uważa, że pogrążony jest w udrękach, niech nie traci nadziei, lecz niech wzniesie oczy ku życiu wiecznemu i dąży do radości wiecznych, ten zaś, kto doświadcza radości tego życia, niech nie zapomina o wieczności i niech zabiega o przyjaciół w niebie przez dzieła miłości. Niech nie będzie hardy i niewrażliwy na jakiekolwiek ostrzeżenia czy ingerencję niebios. Bo przyjdzie moment, gdy czyjś przejściowy stan nędzy i duchowej śmierci utrwali się na zawsze. Nigdy nie zazdrośćmy losu „królom życia”, lecz przyjmijmy własny krzyż i dziękujmy Bogu nawet wtedy, gdy życie nic nam nie daje. To nie bogactwa nas zbawiają, lecz dobre czyny i dzieła miłości.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem