Wiceszef MSZ Marcin Bosacki: integralność terytorialna Polski została celowo naruszona i nie była to pomyłka

Integralność terytorialna Polski została celowo naruszona; to nie była pomyłka - powiedział w piątek wiceszef MSZ Marcin Bosacki na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ zwołanym po ataku rosyjskich dronów. Polskę poparła większość państw, w tym USA; Rosja przekonywała, że nie chce eskalacji napięć z Warszawą.

- Dziś, po raz pierwszy w historii, zwołano nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ na prośbę Polski. Zrobiliśmy to. Zażądaliśmy, aby oświadczyć, że niebo nad Polską, moim krajem, suwerennym państwem, zostało celowo naruszone przez Rosję - powiedział Bosacki.

Minister przypomniał słowa Siergieja Ławrowa z ubiegłego roku, kiedy szef rosyjskiej dyplomacji mówił, że "handlarze śmiercią nie przejmują się faktem, że ich broń metodycznie, celowo i rozmyślnie atakuje cele cywilne".

- Wydarzenia w Polsce, które miały miejsce zaledwie dwa dni temu, po raz kolejny dowodzą, że każde rosyjskie oskarżenie ostatecznie okazuje się przyznaniem do winy - dodał.

Bosacki odniósł sił się też do rosyjskich sugestii, jakoby drony, które znalazły się w Polsce, nie należały do Rosji albo że znalazły się tam wskutek awarii. Pokazał przy tym zdjęcia szczątków maszyn z rosyjskimi znakami i oskarżył Moskwę o kłamstwo, nazywając język kremla "neo-orwellowskim".

- My w regionie pamiętamy podobną retorykę rosyjskich dyplomatów, gdy Rosja, wówczas sowiecka, zaatakowała Czechosłowację w 1968 r., Węgry w 1956 r. lub Polskę wspólnie z nazistowskimi Niemcami we wrześniu 1939 r - powiedział.

Bosacki zaznaczył, że skala naruszenia polskiej integralności terytorialnej dowodzi, że to nie mógł być skutek awarii lub błędu.

- Droga do osiągnięcia stabilności i pokoju w regionie jest prosta. Rosja musi zaprzestać swojej barbarzyńskiej wojny przeciwko Ukrainie. Polska nie da się zastraszyć. Nasza determinacja, by stanąć po stronie Ukrainy i bronić zasad suwerenności i integralności terytorialnej, pozostaje niezachwiana - zakończył wiceszef polskiego MSZ.

Większość państw członkowskich Rady - państwa europejskie, Panama oraz Korea Południowa - wyraziła solidarność z Polską i potępiła rosyjskie działania. Wielka Brytania i USA zadeklarowały, że będą bronić każdego cala terytorium NATO, Francja podkreśliła zwiększenie wsparcia dla obrony powietrznej Polski. Przedstawicielka USA Dorothy Shea potępiła to oraz inne działania Moskwy i określiła je mianem "zniewagi wobec Stanów Zjednoczonych".

- Obecne działania, w połączeniu z celowym lub nieumyślnym naruszeniem przestrzeni powietrznej sojusznika USA, świadczą o ogromnym braku szacunku dla podejmowanych w dobrej wierze wysiłków USA mających na celu zakończenie tego konfliktu - oświadczyła Shea.

Chiny i większość afrykańskich członków, a także zastępczyni sekretarza generalnego ONZ Rosemary DiCarlo, wezwali do deeskalacji oraz powstrzymania się od działań zwiększających napięcie.

Ambasador Rosji Wasilij Niebienzia powtórzył tłumaczenia Moskwy, że Rosja nie brała Polski na cel podczas ostatniego ataku na Ukrainę, a zasięg jej dronów uniemożliwiał ich dotarcie do Polski.

- Rosyjskie MSZ jest również gotowe do zaangażowania się w te prace. Jeśli strona polska rzeczywiście jest zainteresowana zmniejszeniem napięć, a nie ich podsycaniem, apelujemy do polskich kolegów o skorzystanie z tych propozycji, zamiast angażować się w dyplomację megafonową () wielokrotnie już oświadczaliśmy, że nie jesteśmy zainteresowani eskalacją napięć z Warszawą - powiedział rosyjski ambasador.

Niebienzia sugerował, że drony mogła wystrzelić Ukraina, wspomniał incydent z Przewodowa z 2022 roku i odwołał się przy tym do słów byłego prezydenta Andrzeja Dudy. Duda, odpowiadając w wywiadzie na początku sierpnia na pytanie, czy po zdarzeniu w Przewodowie władze w Kijowie próbowały wywierać presję, by Polska od razu oświadczyła, że była to rosyjska rakieta stwierdził: "można tak powiedzieć".

Rosyjski dyplomata wspomniał też słowa byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który przyznał, że rakieta, która wówczas spadła na terytorium Polski, była ukraińska.

Niebienzia zapewnił też, że manewry "Zapad-2025" nikomu nie zagrażają i skrytykował decyzję Polski o zamknięciu granicy z Białorusią. Stwierdził przy tym, że na obecnej sytuacji "korzystają tylko Ukraina i europejska partia wojny". Przekonywał, że Kijów nie jest zainteresowany dialogiem z Moskwą, bo prezydent Wołodymyr Zełenski nie zgodził się na udział w rozmowach w stolicy Rosji.

W podobnym duchu wypowiadał się reprezentant Białorusi, który odrzucił polskie oskarżenia i przypomniał, że Mińsk ostrzegł Polskę przed nadlatującymi dronami, dając jej więcej czasu na reakcję.

Jedno z najostrzejszych wystąpień wygłosił ambasador Ukrainy Andrij Melnyk, który stwierdził, że bez stanowczej reakcji Polska może nie być ostatnią ofiarą prowokacji Kremla.

- Rosja świadomie podjęła decyzję o celowej eskalacji tej wojny. A jeśli ta eskalacja nie spotka się ze zdecydowaną reakcją, Rosja nie poprzestanie na Polsce. Jutro drony, a nawet rakiety mogą spaść na Berlin, Paryż czy Londyn, a pojutrze, kto wie, może nawet przypadkowo przekroczyć Atlantyk - powiedział Melnyk. Wezwał Radę do przyjęcia sankcji przeciwko Rosji i zarzucił ONZ "impotencję i bierność".

- Uroczystym obowiązkiem tej Rady jest zapobieżenie temu scenariuszowi, zanim będzie za późno i powstrzymanie tego szaleństwa, zanim pochłonie nas wszystkich. Wysyłając drony na Ukrainę, a teraz do Polski, nasz sąsiad, Rosja, nie tylko kpi z tej Rady. Pluje nam w twarz, a my grzecznie udajemy, że pada deszcz - dodał ukraiński ambasador przy ONZ.

Jeszcze przed posiedzeniem Rady Bosacki wygłosił oświadczenie, które poparło 50 państw, w tym m.in. Węgry i USA.

- Jesteśmy tutaj, aby wyrazić nasze głębokie zaniepokojenie i zwrócić uwagę społeczności międzynarodowej na kolejne rażące naruszenie prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych, którego dopuściła się Federacja Rosyjska - brzmiało oświadczenie wygłoszone przez ministra. - Stanowi to nie tylko naruszenie prawa międzynarodowego, ale także destabilizującą eskalację, która powoduje, że cały region jest bliżej konfliktu niż kiedykolwiek w ostatnich latach - oświadczył Bosacki.

 

« 1 »