Niełatwą sztuką jest odkrywanie sensu wydarzeń.
Niełatwą sztuką jest odkrywanie sensu wydarzeń. Niemniej są one językiem Boga dla tych, którzy wierzą, że jest On Panem historii i przemawia do człowieka przez fakty. Sztuka odczytywania ich znaczeń nazywa się „rozróżnianiem”. Oczywiście, można przejść do porządku dziennego nad tym, co się zdarzyło, załatwiając całą sprawę krótkim: „to straszne!” albo „trzeba koniecznie odnaleźć winnych!”. Ale można też zadać sobie trud odnalezienia klucza dostępu do znaczeń bardziej ukrytych. Od pytań można uciec albo się z nimi zmierzyć. Dzień 10 kwietnia 2010 roku zawsze będzie się nam kojarzył z widokiem powracających z Moskwy jednakowych trumien, przewożonych w milczeniu czarnymi limuzynami przez ulice Warszawy. Jak zmierzyć się z czarnym kirem wywieszonym na tylu miejscach naraz oraz płaczem tylu rodzin, które straciły matki, ojców czy mężów? Jak nie utopić w bajorze banalnych, gazetowych sporów i komentarzy tego, co poraziło prądem zaskoczenia i niedowierzania serca milionów ludzi? Nieraz przydarzają się nam urazy, które powodują ból, naruszając pojedyncze organy. W tym wypadku chodziło o traumę, która spowodowała niejako zapalenie całego organizmu. Katastrofa prezydenckiego samolotu miała miejsce nieopodal mogił Katynia. Podobny ciężar dramatu mógłby spaść na ludzi chyba jedynie wówczas, gdyby coś analogicznego przytrafiło się elitom Izraela czy Stanów Zjednoczonych zmierzającym do Auschwitz albo na World Trade Center. Nowa tragedia spotkała się z niezagojoną zagładą, świeża potworność z dawną klęską. To musiało zaboleć niezmiernie. Ukąszenie śmierci było ponad miarę dotkliwe. Człowiek, siłą rzeczy, nie tylko zadaje pytania, ale szuka ratunku.
Stary Testament zawiera opowieść o tym, że kiedy izraelici wędrujący przez pustynię natrafili na jadowite węże, zaczęli chorować i umierać wskutek pokąsania. Bóg wskazał wówczas ludowi odtrutkę w postaci przypominającej przyczynę nieszczęścia. Nakazał Mojżeszowi sporządzenie węża podobnego do tych, które zabijały, i umieszczenie go wysoko, na widoku publicznym. „Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu” (Lb 21,8-9). Tym właśnie okazał się w tamtej warszawskiej scenerii tragedii duży krucyfiks umieszczony pomiędzy trumnami pary prezydenckiej w pałacu, przez który niekończąca się kolejka osób ukąszonych tą brutalną i niepojętą śmiercią przemieszczała się we dnie i w nocy, by oddać szacunek zmarłym. Tym też były spontanicznie organizowane Eucharystie odprawiane w kościołach i w domach rodzin dotkniętych dramatem. Na śmierć nie istnieje łatwa odpowiedź. Kiedy wtargnie znienacka w naszą świadomość, pobudzi lęk i dobierze się do naszych uporządkowanych pojęć – jedynym antidotum na nią może być tylko Ten, który ją poznał i pokonał: ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem