Staszek

Poznaliśmy się w 2019 r. przy okazji wywiadu dla „Gościa Niedzielnego”. Ujęło mnie wtedy, jak szczerze mówił o swojej wierze i zwątpieniach: „Nawiedziło mnie w życiu wiele zwątpień, przy jednoczesnym niezachwianym przekonaniu, że jednak droga wiary jest najlepsza. (...) Z Panem Bogiem gadam raczej jak Tewje Mleczarz. Zazwyczaj mam wobec Niego wdzięczność. Bywają też chwile, kiedy leżę gdzieś bardzo nisko i blisko otchłani. Wtedy wzdycham: »Co teraz ze mną zrobisz?«”.

Krótko potem mieliśmy okazję współpracować przy widowisku o powstaniach śląskich – napisał piękną muzykę do mojego tekstu „Ballada o śląskiej ziemi”, którą śpiewał zawsze z wielkim uczuciem. Miał piękny, rzadki już dziś zwyczaj: dzwonił, żeby dziękować – za wywiad, za piosenkę, ba, ze dwa razy dzwonił nawet, żeby przeprosić, że przy którymś tam publicznym wykonaniu pomylił to czy tamto słowo. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się coś zrobić wspólnie, ale widać Pan Bóg miał inne plany. Teraz gadają już sobie twarzą w twarz.

  Stanisław Soyka. Tomasz Gołąb /Foto Gość