Gdy Jezus szedł do Jerozolimy, pewien człowiek spytał Go, czy tylko nieliczni będą zbawieni.
Gdy Jezus szedł do Jerozolimy, pewien człowiek spytał Go, czy tylko nieliczni będą zbawieni. Chrystus nie odpowiada wprost, gdyż to pytanie jest ważne nie dla ludzi, lecz dla Boga. Dla nas istotne jest nasze zbawienie, a ono zależy od osobistego wysiłku w czynieniu dobra i od wzywania Bożego miłosierdzia. Zamiast starać się poznać liczbę wybranych, należy czynić wysiłki, by do nich należeć. Jezus zachęca do wchodzenia do nieba przez wąskie drzwi, czyli drogą wyrzekania się samego siebie, własnego ja, grzechów i przekonania, że sami sobie w życiu poradzimy. Chrystus nie żąda od nas certyfikatów dobrego zachowania czy nieskazitelnego życia, ale zaufania, przyjęcia chcianej, błogosławionej zależności od Niego. Odkrycia i uznania, że Jego łaska jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Uchwycenia się Jego miłości. Świat uważa tę drogę za ciasną i uciążliwą, a Jezus nazywa ją ciasną tylko dlatego, że umożliwia człowiekowi czerpanie z Jego siły, ale za cenę wyrzeczenia się własnej pychy i arogancji. Prawdziwie ciasnymi i uciążliwymi są te drzwi, które kuszą człowieka do zła i grzechu, gdyż ściskają duszę pętami straszliwego niewolnictwa. Brama nieba wydaje się ciasna, lecz w rzeczywistości jest szeroka i piękna. Wystarczy dostać się do niej, by się o tym przekonać.
Aby wejść do bazyliki betlejemskiej, trzeba się pochylić i przecisnąć przez wąskie, niskie drzwi. Wciąż widoczne są tam pozostałości większego i wygodniejszego wejścia, które zamurowano przed wiekami, aby uniemożliwić muzułmańskim żołnierzom wtargnięcie do wnętrza świątyni na koniach. Chrystus narodził się w grocie. Pasterze i mędrcy również musieli się schylić, aby odnaleźć Dziecię, które opuszkami palców wywraca planety i światy. Pokora jest warunkiem koniecznym do odkrycia boskości.
Ciasnymi drzwiami może być nazwany także epilog życia, gdy idzie się do Boga z tym, co się zdziałało, i nie można już zmienić własnej sytuacji, bo skończył się czas próby. Boża sprawiedliwość jest zatem dokładną, wyraźną i dlatego nieodwołalną oceną życia. Wielu wtedy będzie chciało wejść, czyli zmienić swoją sytuację, lecz nie będą mogli, gdyż drzwi zostaną zamknięte, skończy się życie doczesne i nie będzie można rozpocząć go na nowo. Myśleć, jak to robi wielu głupców, że po śmierci będzie można w inny sposób ponownie rozpocząć nowe ziemskie istnienie, podróż życia, jest trującą iluzją. Gdy cel jest osiągnięty i gdy brama życia się zamyka, nie ma innej alternatywy: albo się zostaje wewnątrz z Ojcem niebieskim dla radości, albo pozostaje się na zewnątrz, na wieczne potępienie, dla cierpienia. Droga do zbawienia jest wąska, gdyż wielu stawia na niej pułapki i kładzie przeszkody. Istnieje na świecie dziwna wrogość do wszystkiego, co dobre – wrogość, która pochodzi z diabelskich sugestii i czasami usidla także ludzi dobrych, czyniąc ich bezwiednymi narzędziami zła. Mimo wszystko trzeba iść do przodu, wpatrując się w ostateczny cel, jaki mamy osiągnąć – Chrystusa, sprawcę naszego zbawienia.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem