Patrzmy na Jezusa

Słowa z dzisiejszego czytania są zwieńczeniem długiej listy herosów wiary Starego Testamentu.

1. Słowa z dzisiejszego czytania są zwieńczeniem długiej listy herosów wiary Starego Testamentu. Autor Listu do Hebrajczyków wskazuje na Jezusa, „który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala”. Mamy iść przez życie, wpatrując się w Jego wzór. On jest Tym, który zwycięsko dotarł do mety zbawienia. Przeżywamy rok jubileuszowy właśnie po to, aby mocniej skierować swój wzrok w Jego stronę. Musimy się uczyć wznosić ponad sprawami codzienności, patrzeć ponad zalewające nas obrazy z telewizji, smartfona czy komputera. W natłoku obrazów jesteśmy dziś zagrożeni powierzchownym spojrzeniem, nie docieramy do sedna, gubimy się w nadmiarze. Musimy uczyć się patrzeć głębiej, patrzeć sercem. Po to, aby dostrzec piękno Jezusowej miłości i prawdy, konieczne jest skupienie, pewna asceza oczu.

2. Mamy biec w wyznaczonych zawodach. Ta metafora jest nam bliska. Wciąż za czymś gonimy. Pytanie tylko, czy uczestniczymy w zawodach wyznaczonych przez Boga, czy bierzemy raczej udział we współzawodnictwie, które narzuca świat... Aby biec za Jezusem, trzeba być lekkim, czyli odrzucić grzech, który stanowi ciężar hamujący w drodze do nieba. Ponadto jest to bieg zwykle na długim dystansie. Stąd konieczna jest wytrwałość w obliczu zmęczenia, zwątpienia, kryzysu. Chrystus nie szukał wprost swojej radości, ale chciał dać radość Ojcu i ludziom. Ta miłość dała Mu siłę, by przecierpieć krzyż. Patrzeć na Jezusa – oznacza uczyć się tej postawy. Patrzeć ponad dzisiejszy ból, ponad trwogę, ponad trudności czy przeszkody. Widzieć cel. Ktoś, kto wie, po co idzie, pokona każde „jak tam dojdę?”. Piotr szedł po wodzie, dopóki patrzył na Pana. Kiedy zerknął na fale i wiatr, zaczął tonąć. To ważna lekcja.

3. „Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi”. Walka z grzechem, z pokusami, z własną słabością jest czymś, co nam towarzyszy przez całe życie. Zawodnik biegnący do mety nie może odpuścić w żadnym momencie zawodów. Musi aż do końca walczyć, inaczej przegra. Autor Listu do Hebrajczyków, przyznajmy, w dość specyficzny sposób, dodaje nam hartu ducha. Powiada, że nie wolno się poddawać, bo jeszcze nie zostaliśmy męczennikami. Innymi słowy: jest to walka na śmierć i życie. Nie brak i dziś ludzi płacących najwyższą cenę za swoją wiarę, za wierność Bogu. Ale nie brak, niestety, także w Kościele nawoływania do jakiegoś rodzaju kapitulacji, przynajmniej wobec tych wymogów Ewangelii, które okazują się za trudne dla współczesnej mentalności. Dotyczy to na przykład takich spraw jak rozwody, etyka seksualna, ochrona życia. „Bóg nie wymaga aż tak wiele” – takie głosy padają również ze strony pasterzy. Jan Paweł II mówił młodzieży na Westerplatte, że w życiu są takie zadania, z których nie można zdezerterować, „miejsca”, które trzeba obronić dla siebie i dla innych. Przytoczył wtedy słowa bł. bp. Michała Kozala, męczennika z Dachau: „Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha u ludzi. Wątpiący staje się mimo woli sojusznikiem wroga”. Nie upadajmy na duchu. Patrzmy na Jezusa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Tomasz Jaklewicz Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu