Jeszcze kilka tygodni temu nikt poważnie nie rozważał scenariusza rozpadu rządu Donalda Tuska. Dziś wydaje się to realne. Czy nowym premierem ma szansę zostać Szymon Hołownia?
07.07.2025 11:48 GOSC.PL
W przestrzeni publicznej oraz częściej mówi się o głębokim kryzysie wewnątrz koalicji rządowej i możliwych przetasowaniach, które mogą zadecydować o przyszłości obecnej większości parlamentarnej. Sprzyjają temu wyniki badań sondażowych. Na początku lipca opinia publiczna otrzymała czytelny sygnał – poparcie dla rządu systematycznie spada. Zaufanie do ekipy Tuska spadło poniżej 35 proc., a niemal połowa badanych (45 proc.) uważa, że premier powinien ustąpić. Przy przeciwnym zdaniu jednej trzeciej respondentów trudno mówić o stabilnym zapleczu społecznym. Oczywiście ten układ nie jest nowy – od dłuższego czasu polska scena polityczna funkcjonuje w symetrii dwóch zbliżonych siłą obozów. Tym razem jednak polityczna temperatura wyraźnie wzrosła.
Premier zapowiedział rekonstrukcję rządu na połowę lipca. Choć oficjalnie mówi się o „odświeżeniu gabinetu” i „nowym otwarciu”, nie sposób nie zauważyć, że decyzja ta została wymuszona przez pogarszające się nastroje społeczne oraz wyraźne napięcia w koalicji. Wewnętrzna spójność rządu wydaje się coraz bardziej iluzoryczna. Trudno też nie dostrzec, że koalicjanci nie wzmacniają pozycji premiera.
Przykładem jest Szymon Hołownia, który już dawno zaczął grać na siebie, a ostatnie doniesienia o jego rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim tylko dolały oliwy do ognia. Zwłaszcza że spotkania odbywały się nocą, w mieszkaniu europosła PiS Adama Bielana, w obecności Michała Kamińskiego z Polski 2050 – umiarkowanego entuzjasty Tuska. Oficjalnie rozmawiano o zaprzysiężeniu prezydenta elekta Karola Nawrockiego. Przypomnę – w środku nocy i bez świadków. Troska o państwo najwyższej próby. Trudno się dziwić, że w tę wersję mało kto wierzy.
Kaczyński od dawna mówi o rządzie technicznym, a Hołownia – przynajmniej w teorii – mógłby być kandydatem do jego poprowadzenia. Zwłaszcza że jego kadencja jako marszałka Sejmu dobiega końca. W listopadzie stery ma przejąć Włodzimierz Czarzasty. Jeśli Hołownia nie wejdzie do rządu, czeka go powrót do roli szeregowego posła. Trudno uwierzyć, że po tym wszystkim wystarczy mu skromne miejsce w drugim rzędzie.
czytaj dalej pod zdjęciem
Nie sposób zakładać, że pozostali partnerzy koalicyjni nie zdają sobie sprawy, iż z tej współpracy coraz trudniej wycisnąć coś więcej niż medialne statystowanie. A sama Platforma także nie wygląda najlepiej.
W obecnej sytuacji nie potrzeba wielkiej awantury – wystarczy jedno szarpnięcie. Rząd dysponuje obecnie 237 mandatami. Gdyby Polska 2050 wyszła z koalicji, zabrakłoby 24 głosów do utrzymania większości. Jeszcze niedawno nikt nie traktował takiego scenariusza poważnie. A dziś? To już nie political fiction – to realna opcja, z którą w Platformie muszą się liczyć.
Donald Tusk znalazł się w trudnym położeniu. Koalicja wymaga nie tylko kompromisów, ale i zaufania. A to – jak się okazuje – znika szybciej niż poparcie w sondażach. Rekonstrukcja gabinetu może złagodzić skutki kryzysu, ale nie odwróci faktu, że pod gładką powierzchnią rządowej jedności toczy się już zupełnie inna gra.
I jeszcze jedna myśl. Hołownia szedł do polityki z hasłem „trzeciej drogi”, obiecując alternatywę dla duopolu PO-PiS. Tymczasem jego wejście w układ najpierw z Tuskiem, a teraz – przynajmniej nieformalnie – z Kaczyńskim, oznacza albo osłabienie moralnego kompasu i rezygnację z ideowych ambicji, albo urealnienie swojej pozycji w polityce. Oba warianty są równie gorzkie – bo pokazują, że nawet ci, którzy mieli być „nowi” i „inni”, nie potrafią uciec od logiki układu. A to już naprawdę smutna konstatacja: w polskiej polityce wciąż brak realnej alternatywy
Karol Białkowski
Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia teolog o specjalności Katolicka Nauka Społeczna, absolwent Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Wieloletni prezenter i redaktor wrocławskiego Katolickiego Radia Rodzina, korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej, a od 2011 roku dziennikarz „Gościa”. Przez prawie 10 lat kierował wrocławską redakcją GN.